niedziela, 8 stycznia 2012

Upływający czas

Patrzę na moje dzieci i nie mogę się nadziwić, jak szybko mija czas. Wydaje się, jakbym dopiero wczoraj jechała w samym środku zimowej, grudniowej nocy do porodu, a tu Nikodem ma już skończone 5 lat. Dopiero biegał w pieluchach i zjadał wszystko, co Mu się dało (cudowne czasy!) a już uczy się czytać i pisać i ma mnóstwo do powiedzenia na każdy temat. Ani się obejrzę, jak pójdzie do szkoły:)
To samo z Lenką. Wciąż mam świeżo w pamięci bezsenne noce spędzone przy inkubatorze, pilnowanie każdego oddechu i lęk przed wszystkimi powikłaniami grożącymi wcześniakom. Dzisiaj mądrala potrafi mi powiedzieć, że nie wolno krzyczeć na dzieci, bo się wtedy stresują:)
Często złoszczę się,kiedy nie chcą spać w swoich łóżeczkach i przyłażą w nocy się przytulać. Ale za chwilę uświadamiam sobie, że już niedługo będą się broniły przed czułościami. Staną się samodzielne i nie będą już tak bardzo potrzebować matczynych ramion. Nikodem już teraz potrafi czasami powiedzieć, że nie cierpi buziaków. Myślę sobie wtedy, że jeszcze chwila i nie będę mogła liczyć na małe, ciepłe rączki obejmujące mnie za szyję:) Jeszcze chwila i ani jedno, ani drugie nie przybiegnie do mnie szukać pocieszenia.
Dlatego tak bardzo sobie cenię te chwile "przytulasków" i możliwość bliskiego kontaktu z moimi bachorkami. Bo co to w końcu komu szkodzi, że dzieci nie śpią w swoich łóżeczkach. Nawet mimo, że, jak mówi Nikodem - trochę tu ciasno, ale przytulniasto:)

3 lata później ...

5 komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Drukuj