czwartek, 30 maja 2013

Odpocząć...

Czasami człowiek musi odpocząć. To normalne. Czasami człowiek musi zregenerować siły. To normalne. W tym celu człowiek wysyła dzieci na dwór pod opieką Ojca. I wtedy człowiek ma nadzieję na święty spokój, chwilę odpoczynku, chwilę ciszy i samotności.
Nadzieja ta jednak okazuje się bardzo złudna! Już po pięciu sekundach od wyjścia łupieży z domu słychać przejmujący dzwonek do drzwi.
- Mamooooooooooooo, zapomniałem picia!
Ok, dwie butelki Kubusia Playa zabrane, drzwi zamknięte. Nie mija kolejnych pięć sekund - rozlega się łomot. To pewnie Lenka, która nie sięga do dzwonka.
- Mamooooooooooooo, siku!
Ok, siku zrobione. Drzwi ponownie zamknięte.
Zabieram się do robienia kotletów. Znowu rozlega się dzwonek do drzwi. Za drzwiami stoi Nikodem:
- Mamooooooooooooo, daj klucz od piwnicy!
Spoko, daję klucz i wracam do kotletów. Po upływie niespełna dwóch minut kolejny dzwonek do drzwi i od progu hasło:
- Mamooooooooooooo, daj pompkę!
Kurwa jego mać!!! Jeszcze jeden łomot do drzwi i przysięgam - obiadu nie będzie!!!
Kolejne pięć minut i znowu pukanie do drzwi:
- Mamooooooooooooo, daj mi opaskę do włosów!
W miarę spokojnie mija kolejne dziesięć minut. Znowu walenie do drzwi, za drzwiami ponownie Lenka.
- Mamooooooooooooo, a Nikodem zabiera mi rower!
- A nie możesz tego powiedzieć Tacie??? Przecież Tata jest z Wami na dworze!!!
- Ale Nikodem mi zabiera, buuuuuuuuuuuu...
O żesz w mordę go i nożem, do kurwy nędzy i wszystkich innych świętych...zaraz mnie coś trafi!!!
- Idź do Ojca!!!!!
Pfffffffffffffff, poszła. Mija kolejne pięć minut. Znowu dzwonek do drzwi.
- Mamooooooooooooo, gdzie jest hulajnoga?????
Na usta ciśnie mi się mało pedagogiczna odpowiedź -  "w dupie!", na szczęście się powstrzymuję. Hulajnoga zostaje szczęśliwie odnaleziona w piwnicy. Za kolejne pięć minut historia powtarza się, tym razem z rolkami!


W rezultacie opierdol dostają wszyscy po kolei - ojciec, dzieci i bogu ducha winny sąsiad. I tak się właśnie zastanawiam, czy to zwyczajne nerwy, czy już może klimakterium:)))
post signature

No to laba!

W końcu trochę słońca, trochę odpoczynku, trochę więcej czasu i trochę świętego spokoju:) Dzieciaki poszły na rowery, a ja od rana przesadzam kwiatki. Aż do wczoraj pogoda za bardzo nas nie rozpieszczała, ale w końcu wyszło słońce i temperatura zrobiła się dwucyfrowa! A na balkonie, w doniczce urosły nam poziomki:))) Ciekawe, czy zjadliwe?


Za nami uroczystości z okazji Dnia Matki. Łupieże spisały się dzielnie:) Każde z Nich bez problemu wygłosiło swoje kwestie, odśpiewało i odtańczyło piosenki, wyrecytowało wierszyki. Obydwa przedstawienia były piękne i bardzo wzruszające. W prezencie dostałam: od Nikodema piękny dekoracyjny słoiczek z kolorowym piaskiem w środku, a od Lenki cudną bransoletkę z guzików:) Nie zabrakło też laurek.

Przed nami Dzień Dziecka! Mam nadzieję, że pogoda dopisze, bo planujemy wypad na Piknik Rodzinny organizowany w naszym mieście w niedzielę.
A Nikodem wciąż pyta, czy z okazji Dnia Dziecka w Tesco zabawki będą za darmo:) No cóż, z pewnością nie będą...
post signature

niedziela, 26 maja 2013

Komplementy

Niewątpliwie bardzo miło jest mieć rodzeństwo! Łupieże są tego doskonałym przykładem. Kochają się bardzo i często prawią sobie "komplementy". Dzisiaj jednak przeszli samych siebie:
- Nie żryj tyle słodyczy - mówi Lenka do Nikodema - bo będziesz gruby!!!
- Taaaaaaaaaaa, pewno! Popatrz lepiej na siebie! Przydałoby Ci się trochę ruchu! Masz figurę zamrażarki!
Ups, no to pojechał:)
- Idź lepiej umyć ryja, bo masz w czekoladzie!
- Nie odzywaj się, pani okrągła!
- Mamooooooooooooooooo, a Nikodem nieładnie do mnie mówi!
- Ale Ona pierwsza zaczęła!!!
Nie ma to, jak miłość między rodzeństwem:) Ale podobno "kto się lubi, ten się czubi"...


post signature

Dla Mamy:)

Wszystkim Mamom, w tym również sobie, z okazji dzisiejszego święta życzę mnóstwa smakujących czekoladą całusów, lepkich od słodyczy uścisków, koślawych serduszek na najpiękniejszych na świecie laurkach, zmaltretowanych przez dziecięce łapki bukietów polnych kwiatów i przede wszystkim poczucia spełnienia i satysfakcji:)))



post signature

sobota, 25 maja 2013

Neony

Neonowe kolory są podobno ostatnio bardzo modne:) Nie powiem, żebym była fanką tego typu kolorów, ale za to dzieciaki jak najbardziej. W związku z powyższym udało mi się dzisiaj w Tesco nabyć na wyprzedaży po neonowej sztuce odzieży każdemu z łupieży:
-  dla Nikodema koszmarnie zielona koszulka chłopięca z piranią (motyw tej uroczej rybki bardzo przypadł mi do gustu) za jedyne 11,90 zł:


- dla Lenki równie koszmarnie różowe krótkie getry dziewczęce za 13,30 zł:

Zdjęcia niestety nie oddają w pełni tego bijącego po oczach neonu:) Myślę jednak, że główną zaletą tego typu kolorów jest fakt, że dziecko ubrane w coś takiego mocno wyróżnia się w tłumie. Neonowe dziecko bardzo łatwo zlokalizować na placu zabaw czy też w pełnym klientów sklepie. I to jest zdecydowany plus tego typu ubrań:)))
Pozdrawiam weekendowo i życzę lepszej pogody, niż u nas - od rana niebo zasnute chmurami i co chwilę coś z nieba pada!

post signature

piątek, 24 maja 2013

Za ciężka

Dzisiaj piątek! Kolejny tydzień za nami. W perspektywie weekend i możliwość złapania oddechu po męczących dniach w pracy:) Kocham piątek!
Ale nie o piątku chciałam... Potomstwo moje jest w posiadaniu łóżka piętrowego. Na górze śpi Nikodem, na dole Lenka. Nad łóżkiem wisi półka. Na półce leżą różne dziwne rzeczy, między innymi płyty ze starymi zdjęciami, które akurat dzisiaj były mi potrzebne. Łupieże akurat konsumowały obiad, więc nie chciałam Im przeszkadzać i postanowiłam sama wspiąć się na wyżyny.
Wlazłam po tej cholernej drabince, która niesamowicie wbija się w podeszwy stóp. Spojrzałam w dół i stwierdziłam, że chyba na starość nabawiłam się lęku wysokości, bo momentalnie zakręciło mi się w głowie. Nie wiem dlaczego, wszak wysokość nie jest specjalnie oszałamiająca!
Zaczęłam przeglądać płyty. Już po pięciu sekundach łupieże zainteresowały się moimi poczynaniami.
- Mamo, a po co tam wlazłaś???
- Mamo, uważaj, nie spadnij!
- Mamo, jak już tam jesteś to podaj mi helikopter!
Wygoniłam towarzystwo z powrotem do kuchni! Ale już po chwili usłyszałam na dole jakieś szepty i "śmichy-chichy". Łupieże usadowiły się na dolnym łóżku i wyraźnie się ze mnie nabijały!
- Co tam robicie na dole???
- Czekamy!
- A na co czekacie, jeśli można wiedzieć???
- Czekamy aż się zawali. Bo Ty jesteś taka ciężka, że jak tam wlazłaś, to się deski uginają i czekamy, aż nam spadniesz na głowy! Hihihihi.
Doprawdy - bardzo "ciężki" dowcip mają te moje dzieci:)


post signature

niedziela, 19 maja 2013

Bazgroszyt.pl

Zapewne każdej Mamie znany jest doskonale portal Bazgroszyt zawierający gry i zabawy edukacyjne dla dzieci w wieku przedszkolnym, oraz co najważniejsze druki do nauki pisania i liczenia. Dzięki Bazgroszytowi mamy dziś okazję przetestować, między innymi, pakiet pt. "Logiczne myślenie".
Pakiet ten zawiera kilka modułów pozwalających dziecku rozwijać podstawowe umiejętności matematyczne. Są to: wzorki, labirynty, połącz kropki, sudoku, porównywanie.

Każdy z modułów zawiera około ośmiu zadań z danej dziedziny. Poniżej kilka przykładów zadań do rozwiązania:

sobota, 18 maja 2013

Jak usamodzielniać dziecko?

W nawiązaniu do wczorajszego posta o dorastaniu, chciałam dzisiaj poruszyć temat samodzielności. Kiedy przychodzi czas na to, żeby pozwolić dziecku wyjść bez opieki na plac zabaw, do sklepu czy do kolegi/koleżanki??? Zapewne wiele zależy od charakteru dziecka.
Nikodem ma prawie 7 lat, Lenka prawie 5. Kiedy byłam mniej więcej w wieku Lenki ganiałam beztrosko całymi dniami luzem pod opieką o dwa lata starszego brata i jego pomysłowych kolegów. To był bardzo fajny okres w moim życiu. Wiosną i latem na dworze spędzaliśmy niemalże całą dobę:) Ale to były zupełnie inne czasy. Na dzieci nie czyhało wtedy tyle niebezpieczeństw, co dzisiaj. Samochody nie pędziły z prędkością światła, żaden zboczeniec czy inny oszust nie czaił się za rogiem, a w razie czego o pomoc można było bez obawy poprosić dowolną dorosłą osobę. Niestety, ta beztroska rzeczywistość minęła bezpowrotnie. Dzisiaj sytuacja przedstawia się zgoła inaczej.


W ramach usamodzielniania moich dzieci postanowiłam dzisiaj dać Im nieco swobody. Wysłałam Ich samych do Dziadka. Dziadek mieszka blok dalej. Wystarczy wyjść z klatki, przemierzyć długość jednego bloku, przejść przez parking i kawałek trawnika i już jest się u Dziadka.
Nikodemowi pomysł od razu przypadł do gustu, zwłaszcza, że Dziadek kusił lodami:) Lenka od początku była bardzo sceptyczna i pełna obaw. Syn dostał (powtórzony tysiąc razy) nakaz pilnowania siostry, rozglądania się na wszystkie strony, czy nie jedzie jakiś samochód, omijania i nie zaczepiania obcych osób i zmierzania prosto do celu. Telekonferencja z Dziadkiem została uruchomiona i poszli! Ja pełna niepokoju, biegałam od okna do okna i kontrolowałam sytuację. Dziadek wisiał w swoim oknie i meldował przez telefon.
Po wyjściu z klatki potomstwo moje obrało odpowiedni azymut i ruszyło wzdłuż bloku. Po chwili zniknęli mi z pola widzenia, więc pobiegłam na balkon wypatrywać Ich z drugiej strony. Dziadek meldował przez telefon, że jeszcze Ich nie widzi. Zaniepokoiłam się, bo powinni już dotrzeć do końca bloku i wejść w zasięg widoczności Dziadka. Nie weszli. Po chwili jednak usłyszałam głośny płacz na klatce i dzwonek do drzwi. Nikodem przyprowadził zapłakaną Lenkę, która wystraszyła się warczących dookoła kosiarek. Nikodem tłumaczył Jej iście pedagogicznie:
- I czego wyjesz? Przecież Ci kosiarka głowy nie obetnie!
No naprawdę, nie ma to, jak mieć wsparcie przy uspokajaniu przestraszonego dziecka:)  Koniec końców Nikodem do Dziadka pobiegł sam, a zapłakana Lenka została w domu. Wniosek z tego taki, że na samodzielność Lenki jeszcze stanowczo za wcześnie!


post signature

piątek, 17 maja 2013

Pięć lat później

Pisałam już kiedyś na temat zbyt szybko upływającego czasu: TUTAJ. Dzisiaj wydaje mi się, że życie przyspieszyło jeszcze bardziej. Tygodnie mijają niepostrzeżenie, poniedziałek błyskawicznie zmienia się w piątek i tak naokoło. Dzieci rosną w zastraszającym tempie. Dopiero biegały w pieluchach a tu już niedługo idą do szkoły.
Dopiero wklejałam to zdjęcie:

a już dzisiaj sytuacja wygląda tak:


A im dalej, tym moje dzieci wymagają więcej uwagi, cierpliwości, zaangażowania. I tak sobie myślę, że bycie matką jest naprawdę fascynującym a jednocześnie przerażającym przeżyciem. Głównie przeraża mnie ten ogrom odpowiedzialności za odpowiednie ukształtowanie i wychowanie moich dzieci. Z drugiej jednak strony to kształtowanie Ich światopoglądu daje mi mnóstwo satysfakcji. Każdy, nawet najdrobniejszy sukces, każda nowo zdobyta umiejętność cieszą bardziej niż własne.
I jak sobie pomyślę, że już niedługo będą całkowicie samodzielni i nie będą mnie już potrzebować tak bardzo, jak teraz, to robi mi się smutno. Dlatego właśnie staram się poświęcać Im jak najwięcej mojego czasu. Bo wiem, że za chwilę dorosną i spędzanie czasu z rodzicami będzie dla Nich zwyczajnym obciachem:)

post signature

poniedziałek, 13 maja 2013

Tilox

O Lilla Lou pisałam już kiedyś TUTAJ i TUTAJ. Tym razem firma wypuściła na rynek serię dla chłopców - Tilox. Jest to seria kreatywnych zeszytów - kolorowanek, które świetnie rozwijają wyobraźnię dziecka, dając mu mnóstwo możliwości kreowania własnego świata robotów, czy pojazdów latających.

W zeszycie znajdziemy całą masę konturów samolotów lub robotów, które dziecko może wyklejać, malować farbami, czy kolorować kredkami.

Pole do popisu dla chłopca jest ogromne. Dodatkowo w każdej książeczce znajdziemy model samolotu do samodzielnego złożenia, wraz z instrukcją obsługi.

Nikodem jest oczywiście zachwycony. Myślę, że to doskonały pomysł na kreatywną zabawę dla małych chłopców. Polecam:)

post signature

niedziela, 12 maja 2013

Zamiast wędliny

W zasadzie prawie wcale nie kupuję wędliny. Tyle, co kilka plasterków dla Lenki, bo Nikodem przecież wędliny nie tyka! Ja osobiście wolę żółty serek:) Patrząc na te wszystkie oślizgłe ochłapy oferowane w sklepach, po prostu odechciewa się tego jeść. Bardzo trudno znaleźć kawałek dobrej szynki, która nie zzielenieje następnego dnia po zakupie.
Niekiedy jednak nachodzi mnie ochota na coś innego niż ser żółty. Wtedy zdecydowanie wolę sobie kupić kawałek dobrego mięcha i upiec je w piekarniku. Najczęściej jest to karczek, łopatka lub (tak, jak dzisiaj) kawałek schabu.
Mięsko nacieram ulubionymi przyprawami - vegetta, przyprawa do grilla, słodka papryka, majeranek i co mi tam jeszcze wpadnie pod rękę. Byle nie przesadzić! Podlewam odrobiną oleju, obkładam pokrojoną w plasterki cebulą i ząbkami czosnku i pozostawiam w lodówce do zamarynowania. Po kilku godzinach mięsko umieszczam w żaroodpornym naczyniu, dorzucam kilka listków laurowych, wlewam nieco wody i piekę około 1,5 godziny w średniej temperaturze - najpierw pod przykryciem a przez ostatnie 15-20 minut bez. Co jakiś czas zaglądam do naczynia i podlewam mięsko wywarem, w którym się piecze, żeby nie wyszło za suche.

Wychodzi przepysznie i znacznie taniej, niż gdybym kupowała gotową wędlinę. A w razie obiadowego kryzysu zawsze można ukroić grubszy plasterek i podać na ciepło z ziemniakami:)

post signature

piątek, 10 maja 2013

Takie życie...

Ostatnio znowu całe dnie spędzam na placu zabaw. Pogoda dopisuje, więc korzystamy póki można. Podobno jutro ma się popsuć!
- Mamo, a czy jutro pójdziemy na plac zabaw? - pyta Nikodem.
- Jak będzie pogoda, to pójdziemy.
- Mamo! Pogoda to jest zawsze! Pytanie czy będzie dobra, czy zła!
- Eeeeeeeeeeee, masz rację synku.
Nauczka dla mnie: przy przemądrzałym dziecku wyrażaj się precyzyjnie i dokładnie dobieraj słowa!

Stoimy w sklepie. Nikodem biega dookoła jakiejś reklamy i ciągle coś nadaje. Jestem wkurzona, więc upominam potomka:
- Nikodem, czy Ty możesz w końcu stanąć w jednym miejscu i postać spokojnie przez pięć minut?!?
Na co Nikodem odpowiada:
- Jedni lubią stać spokojnie, a inni lubią biegać w kółko. Nic na to nie poradzisz Mamo! Takie życie:)

W ogóle ostatnio na nic nie mam czasu, ciągle coś się dzieje. Doby mi dosłownie brakuje! Ten tydzień był szczególnie intensywny.
Po pierwsze i najważniejsze: łupieże! Przedwczoraj miałam okazję obejrzeć zajęcia otwarte z języka angielskiego u Nikodema. Jak dla mnie absolutna rewelacja! Facet ma naprawdę niesamowite podejście do dzieci. Widać, że wkłada w swoją pracę mnóstwo serca. Dzieciaki Go uwielbiają i dosłownie wpatrują się w Niego, jak w obraz. Słuchają każdego słowa z zapartym tchem a wszystkie polecenia wykonują z ogromnym zapałem! Umie zainteresować dzieci i zachęcić je do pracy i nauki. Panem od angielskiego jestem absolutnie zauroczona:)
Na dzisiaj Lenka dostała zaproszenie na urodziny przedszkolnych koleżanek do sali zabaw. Przeżywała to bardzo. Sama wybierała prezenty i w ogóle była bardzo przejęta. Z urodzin odebrałam Ją całą spoconą, ze zmęczenia ledwie trzymała się na nogach i zasnęła w momencie przyłożenia głowy do poduszki:)
Po drugie moja babcia (92 lata) trafiła do szpitala z powodu poważnych zaburzeń pracy serca. Babcia, mimo podeszłego wieku dotychczas była bardzo sprawna zarówno umysłowo, jak i fizycznie. Po wyjściu ze szpitala (w środę) znacznie pogorszył się jej stan psychiczny. Zaczęła mówić sama do siebie (opowiada przy tym straszne głupoty), przestała spać, całymi dniami szyje bez igły miętosząc w palcach jakiś kawałek materiału, albo tnie na drobniutkie kawałki kartki z kalendarza. Czasami nie ma z nią po prostu kontaktu. Zaczęła żyć w swoim własnym, dziwnym świecie. Myli osoby, myli fakty, czasy i wydarzenia. I jak tak na Nią patrzę, to myślę sobie, że tę starość to ktoś bardzo źle wymyślił:( I coraz częściej myślę, że to wcale niewesoło doczekać takiej starości, w której zupełnie nie ma się świadomości dnia codziennego. I że nikt z nas nie wie, jaki będzie w tym wieku i czy w ogóle do tego wieku dożyje:(
Takie życie...rozbita jestem...i taki jakiś bardzo chaotyczny post mi wyszedł...

post signature

niedziela, 5 maja 2013

W końcu trochę słońca:)

Słoneczko dotarło dzisiaj i do nas:) W końcu! Świeciło pięknie przez calutki dzień. I temperatura była wspaniała - gdzieś około 25 stopni. Po prostu rewelacja:) Szkoda tylko, że dopiero ostatniego dnia długiego weekendu. No ale cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma:) Na pogodę wpływu nie mamy!


Dzieciaki oczywiście cały dzień spędziły na placu zabaw. Na powrót do domu o 14.00 zgodziły się tylko dlatego, że wszystkie koleżanki i koledzy też szli:) Zupę jedli prawie w locie. Na drugie danie czasu już nie mieli. Pędem pognali z powrotem na plac zabaw:)
Teraz też wszystkie matki, tatusiowie i babcie długo namawiali swoje pociechy na powrót do domu. W końcu poszli grupowo, po prostu nie mogli się nabawić:) Może i posiedzielibyśmy dłużej, ale jutro poniedziałek i trzeba iść do przedszkola.
A mi udało się dziś na tym placu zabaw opalić dekolt i ręce:))) Mam nadzieję, że to ciepełko zagości u nas na dłużej!
post signature

sobota, 4 maja 2013

Kiedy to wszystko tak podrożało?

Przy dzisiejszych, nieco większych, niż zazwyczaj zakupach zaczęłam się mocno zastanawiać nad cenami poszczególnych produktów. Jakoś tak ostatnio, na którą półkę w sklepie nie spojrzeć, wszystko niepostrzeżenie podrożało. Niby niewiele, tu 50 groszy, tam 30, ale jak się tak wszystko zbierze do kupy, to wychodzi całkiem pokaźna suma!
Weźmy taki na przykład majonez. Jeszcze niedawno można go było nabyć za niecałe 4 zł, a dzisiaj oferowany jest w promocji za 5,99! W promocji! Kolejny produkt - olej. Porządny olej osiąga już niebotyczne ceny. Chyba zacznę kupować słoninę i przetapiać ją na smalec! Chociaż chyba na przykład naleśników na smalcu nie usmażę:)
Przy makaronach ręka mi normalnie zadrżała. Jak to 3,99??? Dopiero był po 2 zł z hakiem! Toż to szok! Kawę w promocji za ponad 7 zł kupowałam z ciężkim sercem, no ale jak tu żyć bez kawy? O żółtym serze, który uwielbiam, nawet nie wspomnę, bo szkoda moich nerwów. Nawet głupie przyprawy w torebkach, czy zwykłe galaretki, które jeszcze niedawno można było kupić za 0,99 zł, dziś kosztują już 1,29 zł.
Z jajkami przesadzali już dawno. A odkąd jeszcze zdrożały przed świętami wielkanocnymi kupuję je coraz rzadziej. Na szczęście dzieciaki za jajkami nie przepadają. Uwielbiają za to tosty, a chleb tostowy osiągnął już oszałamiającą cenę 5 zł.
Wciąż jednak najbardziej zadziwiają mnie ceny papieru toaletowego. Wszystko, co nie jest bardziej papierem ściernym niż toaletowym i nie kaleczy tyłka przy wycieraniu kosztuje powyżej 7 zł za 6 lub 8 rolek. A i to, jak się dobrze trafi. No ludzie, przecież to powinno kosztować grosze. Chyba taniej by wyszło, gdyby człowiek kupował chusteczki higieniczne:)

źródło: internet
post signature

Kto rano wstaje...

Czy to dzień powszedni, czy sobota, niedziela, czy święto, czy wolne, mój dzień niezmiennie rozpoczyna się około godziny 6.00 rano!

źródło: internet
Ja rozumiem w tygodniu, kiedy muszę wstać do pracy. Ale dlaczego w weekendy moje dzieci czują się wyspane zaraz po wschodzie słońca??? A jak nie dzieciaki, to kot, któremu skoro świt zbiera się na durne zabawy! Gdzie podziały się czasy, kiedy wylegiwałam się w łóżku do południa??? Już nie pamiętam, kiedy ostatnio spałam dłużej niż do 7.00.
Ponarzekałam sobie, a teraz idę walnąć drugą kawę, bo jakoś nie mogę się dobudzić! Życzę miłego, słonecznego i wyspanego dnia:)

źródło: internet

post signature

piątek, 3 maja 2013

Majówka

Ale mamy majówkę w tym roku:( Od trzech dni prawie nieustannie pada. Na dokładkę jest bardzo zimno. Ten obrazek doskonale oddaje sytuację pogodową:)

źródło: internet
Siedzimy więc w domu i staramy się nie zanudzić na śmierć:) Kolorujemy malowanki, czytamy książeczki, gramy w gry planszowe (Lenka oszukuje!), oglądamy mini-mini, pleciemy kucykom warkoczyki, gramy w piłkę, jemy pizze i z utęsknieniem wypatrujemy słońca:)
Pozdrawiamy weekendowo. Mam nadzieję, że u Was lepsza pogoda, choć jeśli wierzyć prognozom, w całym kraju jest podobnie!

post signature

środa, 1 maja 2013

Mądry jestem niesłychanie!

Z cyklu "Mądrości Nikodema" dziś przedstawiamy:

1. - Mamooooooooo, patrz, rybka Mini-mini chrapie!
- To chyba oznacza, że najwyższy czas iść już spać.
- Może i tak, ale muszę Ci jeszcze powiedzieć, bo nie wiem czy masz świadomość, że ryby nie mają ogonów!
- Naprawdę???
- Mhm, bo to co mają z tyłu to nie jest ogon, tylko płetwa tylna!

2. Nikodem w Mcdonaldzie:
- Poproszę "hangurgera" z parówką!
- Yyyyyyyyyyyyy, takiego nie mamy.
- Phi, to niech będzie z samym ketchupem.
- Ale bez mięsa???
- A co, bez mięsa też nie macie??? To może chociaż dżem jagodowy macie?
Ostatecznie stanęło na nuggetsach:)

3. - Mamusiuuuuuuuuuuuuuuuu, a prawda, że dzisiaj jest święto i sklepy są nieczynne?
- Prawda.
- Tylko stacje benzynowe, tak?
- Tak.
- A na stacji benzynowej sprzedają papier toaletowy?
- Chyba raczej nie. Ale przecież mamy papier toaletowy!
- No właśnie chyba nie mamy, bo przed chwilą ostatnia rolka wpadła mi niechcący do kibla.
O żesz w mordę!


post signature
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Drukuj