W zasadzie prawie wcale nie kupuję wędliny. Tyle, co kilka plasterków dla Lenki, bo Nikodem przecież wędliny nie tyka! Ja osobiście wolę żółty serek:) Patrząc na te wszystkie oślizgłe ochłapy oferowane w sklepach, po prostu odechciewa się tego jeść. Bardzo trudno znaleźć kawałek dobrej szynki, która nie zzielenieje następnego dnia po zakupie.
Niekiedy jednak nachodzi mnie ochota na coś innego niż ser żółty. Wtedy zdecydowanie wolę sobie kupić kawałek dobrego mięcha i upiec je w piekarniku. Najczęściej jest to karczek, łopatka lub (tak, jak dzisiaj) kawałek schabu.
Mięsko nacieram ulubionymi przyprawami - vegetta, przyprawa do grilla, słodka papryka, majeranek i co mi tam jeszcze wpadnie pod rękę. Byle nie przesadzić! Podlewam odrobiną oleju, obkładam pokrojoną w plasterki cebulą i ząbkami czosnku i pozostawiam w lodówce do zamarynowania. Po kilku godzinach mięsko umieszczam w żaroodpornym naczyniu, dorzucam kilka listków laurowych, wlewam nieco wody i piekę około 1,5 godziny w średniej temperaturze - najpierw pod przykryciem a przez ostatnie 15-20 minut bez. Co jakiś czas zaglądam do naczynia i podlewam mięsko wywarem, w którym się piecze, żeby nie wyszło za suche.
Wychodzi przepysznie i znacznie taniej, niż gdybym kupowała gotową wędlinę. A w razie obiadowego kryzysu zawsze można ukroić grubszy plasterek i podać na ciepło z ziemniakami:)
Js też tak kiedyś robiłam Teraz nie mam na to czasu.
OdpowiedzUsuńNo tak, trochę czasu to jednak zajmuje.
UsuńO tak, pyszne takie mięsko samodzielnie doprawione i upieczone ;)
OdpowiedzUsuńTeż dobre:)
OdpowiedzUsuńDwa dni temu upiekłam schab na kanapki i schab ze śliwką, ale że było tylko dla Natalki użyłam majeranku, bez soli i innych przypraw, tak na początek. Wersja obiadowa i kanapkowa jest zjadana ze smakiem.
OdpowiedzUsuńhttp://dania-dla-najmlodszych.blogspot.com/
takie jest pyszne! my mamy swoje wedliny, rzeźnik nam robi u nas to wiem co jem. bo te sklepowe masakara!
OdpowiedzUsuńWłasne najlepsze!
Usuńlubię piersi od kurczaka na chleb ale to prawda, gdy ciepło to na wędlinę nie za bardzo ma się ochotę
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam takie mięsko :))
OdpowiedzUsuńA to mamy tak samo :) ja mam super patent na pierś z indyka, niestety Eliza oczywiście nie je tego co upiekę, woli ten syf ze sklepu.
OdpowiedzUsuńJa kupuje od czasu do czasu, ale jak juz kupię to sprawdzony rodzaj i producent i cena poniżej 30 zł za kg nie schodzę
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł, ja też nie mogę patrzeć na sklepowe wędliny, a co dopiero je jeść :-o
OdpowiedzUsuńOststnio robiłbyśmy podobną szynkę z mama na roczek. Marynarka była z soli peklowej i przypraw, a mięsko leżało w lodówce ponad 24h. Dzięki soli była soczysta i różowa w środku :)
OdpowiedzUsuńoj wygląda pysznie...my jednak tylko drób zjadamy
OdpowiedzUsuńPycha. Moja mama zakupiła sznkowar i tam robi sobie szyneczkie. Też mam ochote ale z racji tego, że u nasz szynke pochłania "PAN DOMU" musiałabym ja robic co kilka dni:-p i mi sie nie chce. Kacper z kolei musi miec dzien na szynkę.
OdpowiedzUsuńpychotka ja ostatnio będę robiła klopsa z jajkiem też pychotka i jest tania a wychodzi dużo
OdpowiedzUsuńTeż tak czasem robię :) i indyka też :)super właśnie to że i na chleb i do obiadu :)
OdpowiedzUsuńpychota też takie czasem robię
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, też tak zamierzam robić, przynajmniej wiemy co jemy:)
OdpowiedzUsuń