czwartek, 30 maja 2013

Odpocząć...

Czasami człowiek musi odpocząć. To normalne. Czasami człowiek musi zregenerować siły. To normalne. W tym celu człowiek wysyła dzieci na dwór pod opieką Ojca. I wtedy człowiek ma nadzieję na święty spokój, chwilę odpoczynku, chwilę ciszy i samotności.
Nadzieja ta jednak okazuje się bardzo złudna! Już po pięciu sekundach od wyjścia łupieży z domu słychać przejmujący dzwonek do drzwi.
- Mamooooooooooooo, zapomniałem picia!
Ok, dwie butelki Kubusia Playa zabrane, drzwi zamknięte. Nie mija kolejnych pięć sekund - rozlega się łomot. To pewnie Lenka, która nie sięga do dzwonka.
- Mamooooooooooooo, siku!
Ok, siku zrobione. Drzwi ponownie zamknięte.
Zabieram się do robienia kotletów. Znowu rozlega się dzwonek do drzwi. Za drzwiami stoi Nikodem:
- Mamooooooooooooo, daj klucz od piwnicy!
Spoko, daję klucz i wracam do kotletów. Po upływie niespełna dwóch minut kolejny dzwonek do drzwi i od progu hasło:
- Mamooooooooooooo, daj pompkę!
Kurwa jego mać!!! Jeszcze jeden łomot do drzwi i przysięgam - obiadu nie będzie!!!
Kolejne pięć minut i znowu pukanie do drzwi:
- Mamooooooooooooo, daj mi opaskę do włosów!
W miarę spokojnie mija kolejne dziesięć minut. Znowu walenie do drzwi, za drzwiami ponownie Lenka.
- Mamooooooooooooo, a Nikodem zabiera mi rower!
- A nie możesz tego powiedzieć Tacie??? Przecież Tata jest z Wami na dworze!!!
- Ale Nikodem mi zabiera, buuuuuuuuuuuu...
O żesz w mordę go i nożem, do kurwy nędzy i wszystkich innych świętych...zaraz mnie coś trafi!!!
- Idź do Ojca!!!!!
Pfffffffffffffff, poszła. Mija kolejne pięć minut. Znowu dzwonek do drzwi.
- Mamooooooooooooo, gdzie jest hulajnoga?????
Na usta ciśnie mi się mało pedagogiczna odpowiedź -  "w dupie!", na szczęście się powstrzymuję. Hulajnoga zostaje szczęśliwie odnaleziona w piwnicy. Za kolejne pięć minut historia powtarza się, tym razem z rolkami!


W rezultacie opierdol dostają wszyscy po kolei - ojciec, dzieci i bogu ducha winny sąsiad. I tak się właśnie zastanawiam, czy to zwyczajne nerwy, czy już może klimakterium:)))
post signature

12 komentarzy:

  1. hahaha, ja mam podobnie z tym że Mamooooooooooooo!! słyszę i musze pedem leciec do okna, żeby zobaczyć piłke lecąca gdzieś, za chwile jest Mamooooooooo a zobacz teraz. Też mnie to wnerwia nieziemsko:-p

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak słyszę właśnie to mamoooooo, zaraz po wyjściu na dwór (a że mieszkamy na parterze, to słyszę je i zajebiście głośno i zajebiście wyraźnie) to się kurwa zastanawiam czy naprawdę był w moim życiu czas kiedy czekałam na to upragnione słowo :) Bo teraz mam ochotę pójść w najdalszy kąt chałupy, nakryć się kołdrą i w dupie mieć to mamooooo i wszystko to czego się ode mnie chce. Nie wiem czy to klimakterium, ja się momentami zastanawiam czy jakiegoś kryzysu macierzyństwa nie przeżywam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe. Niewiem ile takich wizyt bym strzymała. Jak to czytam z rana to się śmieje, ale i strasznie współczuję. Ja mimo, że mój jest jeszcze mały to i tak mam podobnie. Mój nie puka , ale wrzeszczy maaaa mO. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe niestety tak to jest pewnie Ty tez taka byłas :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No czasami człowieka dopada przeciążenie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. oj skad to znam mimo ze moje same na pllu nie siedza ale lataja mamo daj mi to itp... duzo cierpliwosci pozdrawiam ciepluteńko

    OdpowiedzUsuń
  7. Uff, jaka ulga, że nie tylko ja tak mam...:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Drukuj