Czasami człowiek musi odpocząć. To normalne. Czasami człowiek musi zregenerować siły. To normalne. W tym celu człowiek wysyła dzieci na dwór pod opieką Ojca. I wtedy człowiek ma nadzieję na święty spokój, chwilę odpoczynku, chwilę ciszy i samotności.
Nadzieja ta jednak okazuje się bardzo złudna! Już po pięciu sekundach od wyjścia łupieży z domu słychać przejmujący dzwonek do drzwi.
- Mamooooooooooooo, zapomniałem picia!
Ok, dwie butelki Kubusia Playa zabrane, drzwi zamknięte. Nie mija kolejnych pięć sekund - rozlega się łomot. To pewnie Lenka, która nie sięga do dzwonka.
- Mamooooooooooooo, siku!
Ok, siku zrobione. Drzwi ponownie zamknięte.
Zabieram się do robienia kotletów. Znowu rozlega się dzwonek do drzwi. Za drzwiami stoi Nikodem:
- Mamooooooooooooo, daj klucz od piwnicy!
Spoko, daję klucz i wracam do kotletów. Po upływie niespełna dwóch minut kolejny dzwonek do drzwi i od progu hasło:
- Mamooooooooooooo, daj pompkę!
Kurwa jego mać!!! Jeszcze jeden łomot do drzwi i przysięgam - obiadu nie będzie!!!
Kolejne pięć minut i znowu pukanie do drzwi:
- Mamooooooooooooo, daj mi opaskę do włosów!
W miarę spokojnie mija kolejne dziesięć minut. Znowu walenie do drzwi, za drzwiami ponownie Lenka.
- Mamooooooooooooo, a Nikodem zabiera mi rower!
- A nie możesz tego powiedzieć Tacie??? Przecież Tata jest z Wami na dworze!!!
- Ale Nikodem mi zabiera, buuuuuuuuuuuu...
O żesz w mordę go i nożem, do kurwy nędzy i wszystkich innych świętych...zaraz mnie coś trafi!!!
- Idź do Ojca!!!!!
Pfffffffffffffff, poszła. Mija kolejne pięć minut. Znowu dzwonek do drzwi.
- Mamooooooooooooo, gdzie jest hulajnoga?????
Na usta ciśnie mi się mało pedagogiczna odpowiedź - "w dupie!", na szczęście się powstrzymuję. Hulajnoga zostaje szczęśliwie odnaleziona w piwnicy. Za kolejne pięć minut historia powtarza się, tym razem z rolkami!
W rezultacie opierdol dostają wszyscy po kolei - ojciec, dzieci i bogu ducha winny sąsiad. I tak się właśnie zastanawiam, czy to zwyczajne nerwy, czy już może klimakterium:)))
Spokojnie, normalne ;D
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna, czy takie normalne :)
Usuńhahaha, ja mam podobnie z tym że Mamooooooooooooo!! słyszę i musze pedem leciec do okna, żeby zobaczyć piłke lecąca gdzieś, za chwile jest Mamooooooooo a zobacz teraz. Też mnie to wnerwia nieziemsko:-p
OdpowiedzUsuńJak słyszę właśnie to mamoooooo, zaraz po wyjściu na dwór (a że mieszkamy na parterze, to słyszę je i zajebiście głośno i zajebiście wyraźnie) to się kurwa zastanawiam czy naprawdę był w moim życiu czas kiedy czekałam na to upragnione słowo :) Bo teraz mam ochotę pójść w najdalszy kąt chałupy, nakryć się kołdrą i w dupie mieć to mamooooo i wszystko to czego się ode mnie chce. Nie wiem czy to klimakterium, ja się momentami zastanawiam czy jakiegoś kryzysu macierzyństwa nie przeżywam...
OdpowiedzUsuńO to, to:) Mam dokładnie tak samo!
UsuńHehe. Niewiem ile takich wizyt bym strzymała. Jak to czytam z rana to się śmieje, ale i strasznie współczuję. Ja mimo, że mój jest jeszcze mały to i tak mam podobnie. Mój nie puka , ale wrzeszczy maaaa mO. :)
OdpowiedzUsuńhehe niestety tak to jest pewnie Ty tez taka byłas :D
OdpowiedzUsuńNo czasami człowieka dopada przeciążenie :)
OdpowiedzUsuńI tak bywa:)
OdpowiedzUsuńoj skad to znam mimo ze moje same na pllu nie siedza ale lataja mamo daj mi to itp... duzo cierpliwosci pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńha ha ha życie coś o tym wiem ...
OdpowiedzUsuńUff, jaka ulga, że nie tylko ja tak mam...:)
OdpowiedzUsuń