wtorek, 30 kwietnia 2013

No i stało się...

No i stało się! Tuż za moim blokiem (co bym nie miała za daleko), na nieszczęście moje i innych okolicznych rodziców, otwarto dzisiaj cholernego Mcdonaldsa. Niech to szlag trafi!

Łupieże oczywiście takiej okazji nie przepuściły i zaraz po przedszkolu zaciągnęły mnie do tego przybytku. Na ten sam pomysł, co moje genialne dzieci, wpadła oczywiście połowa miasta i kolejki były nieziemskie! Łupieże zamówiły sobie oczywiście po Happy Mealu, w których króluje akurat baranek Shaun.

Największym zainteresowaniem cieszyła się oczywiście sala zabaw i zjeżdżalnia - myślałam, że nigdy stamtąd nie wyjdą! Miłe panie rozdawały malowanki wodne i balony, no i spotkałam mnóstwo znajomych:)


Całe szczęście, że jurto mają nieczynne!!!

post signature

niedziela, 28 kwietnia 2013

Sernik na zimno z galaretek i serków homogenizowanych

Przygotowaliśmy sobie wczoraj pyszny serniczek na zimno z kolorowych galaretek, kawałków owoców i serków homogenizowanych.

Ostatnio dzieciaki w przedszkolu codziennie dostawały czteropaka Bakusia o smaku waniliowym. Zdaje się, że producentowi została spora nadwyżka a termin ważności nieubłaganie się kończył, więc upchnęli nadmiar w przedszkolach.

Po dwóch dniach żarcie tych samych serków łupieżom oczywiście zbrzydło i coś trzeba było wykombinować, bo w lodówce wciąż piętrzyły się stosy czteropaków.
Nabyliśmy więc różnokolorowe galaretki, z czeluści lodówki wygrzebaliśmy dwa banany i jedną gruszkę i rozpoczęliśmy produkcję sernika na zimno.





Sposób wykonania:
Galaretkę rozpuszczamy w nieco mniejszej ilości wody, niż ta podana na opakowaniu. Pozostawiamy do ostygnięcia. Do zimnej galaretki dodajemy czteropak (lub dwa) serka homogenizowanego i odstawiamy do lodówki. Pilnujemy, żeby całość za mocno nie stężała. Jeżeli masa ma problemy z tężeniem możemy dodać niewielką ilość żelatyny przyrządzonej według przepisu na opakowaniu. Kiedy masa nieco stężeje dodajemy do niej pokrojone na kawałki dowolne owoce - u nas były to banany i gruszki. Całość wylewamy do tortownicy i wstawiamy do lodówki. Tak samo postępujemy z kolejnymi warstwami sernika. Kolejną porcję wylewamy oczywiście wtedy, kiedy poprzednia jest już mocno związana. Na wierzch dajemy galaretkę i gotowe:)



post signature

sobota, 27 kwietnia 2013

Cała prawda o nauczycielach

Dzisiaj zapraszam na post na temat polskiej szkoły, systemu oświaty i nauczycieli. Ponieważ we wrześniu posyłam mojego starszego dziecia do pierwszej klasy, jestem tym tematem mocno zainteresowana.
Fakty są niestety przerażające: nauczyciele są coraz bardziej zmanierowani, ich poziom wykształcenia pozostawia wiele do życzenia a podejście do dzieci i ich rodziców woła o pomstę do nieba!
Niekompetencja i nieznajomość przepisów aż bije od każdego z nich. Większość z nauczycieli w życiu nie przeczytała ani karty nauczyciela, ani ustawy o systemie oświaty, czyli dwóch podstawowych dokumentów, na podstawie których funkcjonują w szkole! O pozostałych okołooświatowych ustawach nawet nie wspomnę. Dla większości z nich prawidłowe wypełnienie dziennika lekcyjnego, świadectwa szkolnego czy arkusza ocen jest czarną magią:P
Dzisiejszy nauczyciel winę za porażająco kiepskie efekty kształcenia w pierwszej kolejności zwala na dzieci, które nie chcą się uczyć. O la boga, jak świat światem, dzieci nigdy nie przepadały za nudnymi lekcjami, przepisywaniem i wkuwaniem formułek czy wzorów. Dzieci do nauki trzeba zachęcić, zainteresować, zainspirować, zmusić do myślenia. Przedyktowywanie książek do zeszytu naprawdę nie jest najlepszą metodą pracy nauczyciela.
Kolejnym słabym ogniwem w systemie edukacji (według nauczycieli) są durni rodzice, którzy nie chcą uczyć dzieci w domu! Przykład osobisty: na zebranie w przedszkolnej zerówce przychodzi nauczycielka szkoły podstawowej i z uśmiechem na ustach oznajmia, że 90% pracy dziecko musi wykonać w domu pod okiem rodziców. No do kurwy nędzy, to za co ona bierze (niemałe!) pieniądze w tej szkole??? Za sam fakt przyjścia do pracy??? Każdy by tak chciał!

źródło: internet

Co do czasu pracy nauczycieli wiecznie narzekających na nadmiar obowiązków:
- pensum nauczyciela w szkole wynosi 18 godzin tygodniowo, czyli niecałe 4 godziny dziennie - ponad połowę mniej, niż musi przepracować normalny człowiek (40 godzin), każda godzina ponad wymiarowe 18 jest dodatkowo płatna (około 30 zł/godz. netto - żadna grupa zawodowa nie ma takich stawek za godzinę!).
- przysłowiowa "godzina" pracy nauczyciela nijak się ma do godziny zegarowej - lekcja trwa wszak 45 minut, z czego 5 minut zabiera znalezienie odpowiedniego dziennika lekcyjnego (ciężka sprawa), klucza od odpowiedniej sali (jeszcze bardziej skomplikowane zadanie) i pogaduchy z innymi nauczycielami. Kolejne 10 minut zajmuje sprawdzenie listy obecności, wpisanie tematu do dziennika i inne czynności okołolekcyjne. Jeżeli skończy się lekcję parę minut przed czasem (co jest zjawiskiem notorycznym), zyskuje się kolejną chwilę wolnego. W sumie stricto merytorycznej pracy na lekcji wypada mniej niż pół godziny!
- każde zajęcia pozalekcyjne są dodatkowo płatne, żaden nauczyciel za darmo nie kiwnie palcem ponad swoje ustawowe 18 godzin,
- dziewiętnasta i dwudziesta godzina zapisana w ustawie o systemie oświaty, jako przeznaczona na dodatkowe zajęcia rozwijające zainteresowania uczniów jest absolutną fikcją tworzoną jedynie na papierze. W rzeczywistości te zajęcia przeważnie w ogóle się nie odbywają!
- dyżury nauczycieli na przerwach są kolejną totalną fikcją. Każdemu z nich przypada średnio 6-7 pięcio- lub dziesięciominutowych dyżurów tygodniowo. Owe dyżury nauczyciel najczęściej spędza na piciu kawy (bo akurat był spragniony, a przecież kiedyś kawę wypić musi), na posiedzeniu w toalecie (bo akurat mu się zachciało), na papierosie (bo przecież kiedyś musi zapalić).
- zebrania z rodzicami: to dopiero wyzwanie! Zebranie z rodzicami wypada średnio cztery razy w roku, zajmuje około godziny. Chyba, że trafi się wyjątkowo upierdliwy rodzic, interesujący się swoim dzieckiem i zadający niewygodne pytania - koszmar! Chcąc, nie chcąc trzeba poświęcić mu czas - w końcu co miesiąc pobiera się prawie 100 zł netto dodatku za wychowawstwo!
- rady pedagogiczne: znowu nie więcej niż 5-6 razy do roku po około 2 godziny, bo każdy popędza, żeby tylko szybciej skończyć, istotne sprawy wychowawcze omawiane są "po łebkach", bo szkoda czasu na pierdoły.
- słynne "przygotowywanie się do lekcji w domu" - z wypowiedzi nauczycieli wynika, że zajmuje im to około 12 godzin dziennie:P Prawda wygląda tak, że do lekcji przygotowuje się jedynie młody, świeżo upieczony  nauczyciel. Każdy pedagog z kilkuletnim stażem swój przedmiot ma "jako, tako" opanowany i do lekcji przygotowywać się nie musi. Wszak od lat w matematyce 2+2=4 a ziemia od zawsze krąży wokół słońca. Powtarzane od lat formułki jest w stanie zrozumieć i zapamiętać nawet średnio inteligentny szympans (ale nie nauczyciel!).
- kolejny dyżurny temat wiecznie jęczących nauczycieli, to wycieczki szkolne: otóż na wycieczki nauczyciele jeżdżą gratis, nie pokrywają absolutnie żadnych kosztów - ani za przejazd, ani za wyżywienie, ani za wstępy do instytucji kultury! Co więcej - za wycieczki mają płacone nadgodziny! Poza tym, nikt ich absolutnie nie zmusza do organizowania wycieczek. Jest to ich dobra wola i chęć zwiedzenia kolejnych miejsc za free. Opieką nad dziećmi nie przejmują się zupełnie - w razie czego zawsze można zadzwonić do rodziców i naskarżyć na niesfornego bachora:P
- następnym mitem jest sprawdzanie i przygotowywanie przez nauczycieli klasówek po nocach: obecnie nauczyciele dostają bezpłatnie od wszelkich wydawnictw książki z gotowymi testami i  modelami odpowiedzi. Wystarczy tylko skserować odpowiednią ilość egzemplarzy, a najlepiej zlecić to uczniowi, posyłając go do ksero dziesięć minut po dzwonku:P
- no i wreszcie słynne, oczywiście płatne, dni wolne: wypada tego naprawdę sporo! Ferie zimowe, wiosenne, letnie - w sumie 56 dni (w porównaniu do 26 dni normalnie pracującego człowieka to dosyć sporo) Do tego dochodzą wszelkie święta i inne dni okołoświąteczne, dni wolne w czasie egzaminów - nieważne, że są to dni wolne jedynie od zajęć dydaktyczno-wychowawczych, czyli tak naprawdę dni wolne tylko dla dzieci. Nauczyciele traktują to jako kolejny dzień wolny od pracy (takich dni wypada w roku około 15!)
Generalnie, nauczyciele wciąż domagają się podwyżek za pracę, której de facto nie wykonują, a jeśli już wykonują, to efektów tej pracy raczej nie widać.
A teraz niech mnie zlinczują wszyscy uciśnieni pseudopedagodzy, którzy tak ciężko pracują przez trzy godziny dziennie trzy dni w tygodniu:P

post signature

piątek, 26 kwietnia 2013

Odwyk

Witam:) Zrobiłam sobie prawie tygodniowy odwyk od bloga. Po całym dniu spędzonym najpierw w pracy, a potem - z racji dosyć ładnej pogody - na placu zabaw, nie miałam po prostu siły, ani ochoty, ani natchnienia na pisanie czegokolwiek. Nie, żeby działo się u nas coś szczególnie absorbującego, czy ciekawego. Po prostu nie miałam siły. Czasami trzeba odpocząć od komputera:)
A dzisiaj u nas pogoda iście letnia, dzieciaki biegały z krótkimi rękawami, żarły lody i brakowało tylko, żeby w sandały wskoczyły:)

Biegnę zobaczyć, co u Was, bo pewnie sporo się przez te parę dni działo...

P.S. Przy okazji podaję link do ankiety studentki socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego piszącej pracę magisterską pt. "Rola literatury w wyjaśnianiu dzieciom zjawiska śmierci". Ankietę można wypełniać do 5 maja. Kto chętny, niech się wypowie - ankieta jest krótka i jej wypełnienie nie zajmuje dużo czasu:

http://socjopaci.net/ankiety/index.php/survey/index/sid/115262/lang/pl

post signature

niedziela, 21 kwietnia 2013

Piknik Rodzinny - fotorelacja

Właśnie wróciliśmy z Pikniku Rodzinnego organizowanego przez Państwową Wyższą Szkołę Zawodową oraz Urząd Miasta. Zabawa była na całego, dzieciaki zachwycone, my umęczeni na maxa, ale też zadowoleni:)
Największą atrakcją było oczywiście minizoo z kucykami, kózkami i świnkami. Były też węże, którymi Nikodem absolutnie się zachwycił i przy okazji dał pani - opiekunce węży wykład na temat boa duszących ludzi i połykających ich w całości:)

Po zmolestowaniu wszystkich dostępnych zwierzaków łupieże rzuciły się na prace plastyczne, konkursy i zabawy. Oferta była naprawdę ciekawa:)

sobota, 20 kwietnia 2013

Jak brat z siostrą:)

Łupieże siedzą przed telewizorem z wielką michą chipsów, katują "Potwory kontra obcy" - czyli normalnie zdrowy tryb życia:) Aaaaaa, całość popijają coca-colą.
W pewnym momencie słyszę pełen pretensji głos Lenki:
- Nikodem, Ty żarłoku! Nie jedz tyle chipsów!
Na co Nikodem spokojnie odpowiada:
- Kobieto, nazwanie mnie żarłokiem jest najlepszym komplementem, jaki mogłem usłyszeć! Dzięki:)
Naprawdę mocno się zastanawiam, skąd to dziecko bierze takie teksty!

- Mamusiu! Ja bardzo kocham moją siostrę, chociaż czasami doprowadza mnie do szału i chyba niedługo przez Nią osiwieję!!!

post signature

piątek, 19 kwietnia 2013

Gotowość szkolna

Dzisiaj w przedszkolu zostałam obdarowana kolejnym dokumentem mającym na celu poinformowanie mnie o tzw. "gotowości dziecka do podjęcia nauki w szkole podstawowej". Dokument ten dotyczy oczywiście (ponownie) Nikodema. Poprzednie takie cudo dostałam w ubiegłym roku - post na ten temat TUTAJ.
W tym roku sytuacja przedstawia się następująco:

Punkt pierwszy dotyczy opanowania wymagań określonych w podstawie programowej wychowania przedszkolnego w kilku obszarach:
 1. Umiejętności społeczne i odporność emocjonalna.
Mocne strony dziecka - chłopiec przychodzi do przedszkola z ochotą, wykazuje zainteresowanie zajęciami zorganizowanymi w grupie, potrafi współpracować w zespole, inicjuje wiele zabaw dla siebie i kolegów, ma dobre relacje z opiekunami.
Zauważone trudności - dziecko nie zjada większości posiłków w przedszkolu.
Podjęte lub potrzebne działania wspierające potrzeby dziecka - zachęcanie do próbowania potraw, nagradzanie dziecka, pogadanki tematyczne z pielęgniarką przedszkolną.
Wskazówki dla rodziców - zachęcanie Nikodema do próbowania różnorodnych potraw.
2. Umiejętności matematyczne i gotowość do nauki czytania i pisania.
Mocne strony dziecka - posługuje się liczmanami, sprawnie przelicza elementy w zbiorze, określa ich liczbę, dodaje i odejmuje, porównuje liczbę, określa równoliczność zbiorów, wskazuje i nazywa figury geometryczne, zna nazwy dni tygodnia, dokonuje analizy sylabowej, głoskowej, pisze i czyta proste wyrazy, wyodrębnia zdania; określa położenie przedmiotów w przestrzeni, aktywnie uczestniczy w zajęciach, szybko uczy się wierszy i piosenek, wypowiada się, zadaje pytania; układa i rozwiązuje zadania z treścią.
3. Sprawność motoryczna i koordynacja wzrokowo - ruchowa.
Mocne strony dziecka - sprawnie i samodzielnie układa puzzle, buduje z klocków, wycina, lepi z mas plastycznych, rysuje postacie, pisze znaki graficzne.
Zauważone trudności - nieprawidłowa postawa siedząca na nodze, częsta zmiana pozycji siedzącej przy rysowaniu, wstawanie od stołu.
Podjęte lub potrzebne działania wspierające potrzeby dziecka - zwracanie uwagi o przyjęciu prawidłowej postawy siedzącej, pogadanki tematyczne z przedszkolną pielęgniarką.
Wskazówki dla rodziców - stwarzanie sytuacji rozwojowych, dbanie o prawidłową postawę dziecka w czasie siedzenia przy stole, biurku itp.
4. Samodzielność, w tym umiejętność wykonywania czynności samoobsługowych.
Mocne strony dziecka - jest samodzielny, zakłada ubranie w szatni, różnego rodzaju buty, prawidłowo korzysta z łazienki, zgłasza swoje potrzeby, dba o porządek w swojej półce, potrafi zorganizować sobie zabawę, nie zraża się trudnościami.

Punkt drugi dotyczy potrzeb rozwojowych dziecka, w tym zauważonych predyspozycji, uzdolnień i zainteresowań:
Opis - ma duży zasób słów, zawsze ma coś do powiedzenia, wszechstronne zainteresowania, chętnie słucha treści czytanych przez nauczycielki, ma potrzebę ruchu, przemieszcza się biegiem, podskokami.
Podjęte lub potrzebne działania wspierające potrzeby dziecka - wzbogacanie kącika książki, czytanie ciekawostek przyrodniczych, o zwierzętach, historii Ziemi.
Wskazówki dla rodziców - umożliwianie rozwoju zainteresowań chłopca poza przedszkolem.

W punkcie trzecim napisano tym razem:
Nikodem wykazuje zainteresowanie przygotowaniem do szkoły.

Reasumując: niejadek, ciekawa świata gaduła, ale bardzo koleżeńska gaduła, no i ma robale w dupie, czyli doskonale opisany stan faktyczny:) W porównaniu z ubiegłym rokiem widzę zmiany na plus i dzisiaj mogę stwierdzić, że moje prawie siedmioletnie dziecko jest gotowe do podjęcia nauki w szkole podstawowej.
post signature

środa, 17 kwietnia 2013

Choinka została posadzona

Pięknie się zrobiło, cieplutko, słonecznie - w końcu!!! Codziennie siedzimy na placu zabaw i doba skurczyła mi się jeszcze bardziej, niż do tej pory.
Nasza bożonarodzeniowa choinka, która od świąt mieszkała na balkonie została w końcu wysadzona do ogródka pod balkonem. Pięknie przezimowała w doniczce pod śniegiem, więc powinna się przyjąć. Dzieciaki dzielnie asystowały przy przesadzaniu:


A teraz siedzimy w domu i czekamy na nową kuchenkę, którą ufundował nam Dziadek - zupełnie bez okazji:) Już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła ją przetestować!
post signature

niedziela, 14 kwietnia 2013

Wiem, co jem

Ostatnim hitem śniadaniowym i kolacjowym Lenki jest bułka z majonezem. Odkąd tylko otworzy oczy (dzisiaj np. o 6.45!), zaraz się drze:
- Mamooooooo, zrób mi kanapkę z majezonem!
Nikodem natomiast potrafi za jednym posiedzeniem zjeść cały słoik dżemu jagodowego (najlepiej z Łowicza). Normalnie ohyda!






Pozdrawiam wszystkich niedzielnie, wprawdzie średnio słonecznie, ale za to bardzo leniwie:) Nasze plany na dziś to odpoczynek z książką na kanapie i ewentualnie poobiedni spacer.



post signature

sobota, 13 kwietnia 2013

Nikodem pyta o żyrafy

Nikodem bardzo interesuje się wszelkimi zwierzętami. Uwielbia książki o zwierzętach - zwłaszcza encyklopedie i książkami z ciekawostkami o zwierzętach. Namiętnie ogląda wszelkie programy telewizyjne o życiu zwierząt. Zna różne dziwne gatunki typu manat czy lampart morski.
Wczoraj zadał mi z pozoru proste pytanie:
- Mamooooooo, czy żyrafa się kładzie?
- Yyyyyy, chyba tak. Śpi wprawdzie na stojąco, z tego co wiem, ale chyba czasami się kładzie.
- A kiedy się kładzie?
O rany!
- Szczerze mówiąc - nie wiem, ale zaraz posilimy się wujkiem google i znajdziemy odpowiedź na Twoje pytanie.
No i poszukaliśmy w internecie wiadomości o żyrafach. Okazuje się, że w zasadzie miałam rację. Zoo Płock mówi, że żyrafa: "śpi często w pozycji stojącej, czasami się kładzie, kierując głowę do tyłu i opierając ją o jedną tylną kończynę, przez co szyja tworzy łuk".
Zagłębiając się dalej doczytaliśmy, że w środowisku naturalnym żyrafy przeważnie śpią na stojąco z głową opuszczoną do dołu. Gdyby się położyły, w razie ataku drapieżnika, mogłyby nie zdążyć się podnieść. Leżące żyrafy przeważnie można spotkać w zoo. Kolejną ciekawostką jest fakt, że żyrafa w ciągu doby śpi tylko przez około 15-20 minut! Żeby człowiekowi tyle wystarczało!

źródło: internet
Muszę przyznać, że nigdy nie zastanawiałam się nad trybem życia żyrafy:) Cieszę się, że moje dzieci, zadając dziwne pytania, zmuszają mnie do ciągłego zgłębiania tajemnic świata! No cóż, człowiek uczy się przez całe życie:)

post signature

piątek, 12 kwietnia 2013

Raz na wozie...

W szale przedświątecznych porządków znalazłam gdzieś na szafie dawno zapomniany i nieco zakurzony ręcznie wykonany drewniany wózek. O taki:

Chciałabym coś zrobić z tym cudeńkiem, ale zupełnie nie mam na niego koncepcji. Najbardziej pasowałoby posadzić w nim jakąś płożącą się lub pnącą roślinkę. Niestety, wóz jest dosyć długi, ale za to nieco wąski i żadna doniczka czy pojemnik nie chcą do niego pasować.
Myślałam też, żeby go opleść sznurkiem, gałązkami wierzby, materiałem, albo już sama nie wiem czym. No nie mam na niego pomysłu i koniec! Może coś poradzicie??? Bo szkoda, żeby się dalej kurzył na szafie:)


post signature

środa, 10 kwietnia 2013

Upiekliśmy bułeczki

Wczoraj upiekliśmy sobie domowe bułeczki:) Przepis  zaczerpnęłam z bloga Ilonki - Kreatywnym okiem:
http://kreatywnymokiem.blogspot.com/2013/04/szybkie-kajzerki.html

Przepis jest bardzo prosty, bułeczki robi się błyskawicznie i są przepyszne!
  • 50-60 dag mąki pszennej
  • 3 dag świeżych drożdży
  • łyżeczka cukru
  • szczypta soli
  • 200-300 ml letniej wody
  • łyżka oleju 
 Wyrobiliśmy ciasto, uformowaliśmy bułeczki, przecięliśmy je na krzyż nożem a następnie posmarowaliśmy roztrzepanym jajkiem. Wszystko według przepisu:)

Na koniec wstawiliśmy bułeczki do nagrzanego piekarnika i piekliśmy około 20 minut. Wyszły naprawdę przepyszne, nie ma to jak domowe pieczywko:)

Ilonka, dziękujemy:)))



post signature

niedziela, 7 kwietnia 2013

Słońce, słoneczko)))

Jest! W końcu jest! Długo wyczekiwane słońce zagościło dzisiaj u nas od samego rana i jak na razie świeci nieprzerwanie:)
Zdziwiona tym faktem Kinia pozostaje w nieustającym szoku:


Dzieciaki poszły na spacer więc może spokojnie wylegiwać się pod otwartym (!) balkonem i grzać się w promieniach dawno nie widzianego słoneczka.

Jest pięknie, po prostu pięknie:) Człowiek od razu inaczej patrzy na świat. A jak tam u Was dzisiaj z pogodą???
post signature
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Drukuj