- Mamo, mamoooooooooo! Kot mnie podrapał - drze się Lenka.
- O rany, gdzie?
- W stopę!!!
Idę, patrzę, śladu nie widać, ale Młoda drze się, jak opętana:
- Jak ja teraz pójdę na bal? No jak? Z takim czymś na stopie? No jak? Buuuuuuuuuuuuuuu!!!
- Matko Boska, ale przecież chyba nie zamierzasz na tym balu stóp pokazywać???
- Zamierzam, Olafowi!
- O rany, zaraz przykleimy plasterek i do balu się zagoi.
- Ale Mamo, przecież mówiłaś, że na noc się plasterków nie przykleja, bo wtedy się nie goi!
Cholera jasna, faktycznie tak mówiłam.
- Yyyyyyyyyyyyy, no tak, to nie będziemy przyklejać plasterka.
Nic nie pomaga, Młoda dalej się drze:
- Boli mnie buzia, mam takie coś na stopie i jak ja teraz pójdę na bal??? Buuuuuuuuuuuuuuuuu!!!
- A dlaczego boli Cię buzia, Kochanie?
- Bo mnie Marcel uderzył w buzię, buuuuuuuuuuuuu:( I jeszcze Marcel ugryzł Marcelinę:(
Włącza się Nikodem:
- Mamo, mamo, a jak maluchy przyszły dzisiaj do mojej grupy, to Kacper łaskotał Lenkę! I do tego ołówkiem!!!
Rany Boskie, co te dzieci wyprawiają w tym przedszkolu???
Chyba wolę nie wnikać!!!
Witam.Po raz pierwszy "znalazłam"blogującą mamę Nikodema:)Też mam synka o tym imieniu-jest cudowne!!Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńHihi...Też bym nie wnikała
OdpowiedzUsuńWitam,witam:) I zapraszam doczytania:)
OdpowiedzUsuńCzasem lepiej nie wiedzieć :p pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:-)))))
OdpowiedzUsuń