Ciąg dalszy świątecznego przedpołudnia wyglądał tak, że dzieci nieco się zmęczyły i postanowiły odpocząć (przez 5 sekund). Głupie miny do zdjęcia to nasza specjalność!
Następnie łupieże postanowiły przygotować sprzęt sikający na Lany Poniedziałek i zaczęły okupować łazienkę. W końcu dobry trening, to podstawa!
Po kompletnym zamoczeniu łazienki i okolic, łupieże postanowiły zregenerować siły z zaciszu swojego biurka, tzn. wczołgały się pod biurko, przykryły kołderką i udawały, że są pieskami odpoczywającymi po polowaniu na kota.
Wszystkie te czynności zajęły łupieżom czas mniej więcej do południa. Resztę dnia spędziliśmy u Dziadka, gdzie łupieże szalały z resztą licznej rodziny do godziny 20.00. Siłą wyciągaliśmy ich do domu!
Takie dni, jak dzisiejszy niezmiennie przypominają mi, jak dobrze mieć liczną rodzinę. Chciałabym, żeby moje dzieci zachowały te rodzinne więzi i w przyszłości czerpały z nich same korzyści. Chociaż, jak wiadomo, w życiu różnie bywa, a z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz