Niemniej jednak, ile razy w tygodniu łupieże by u Niego nie były, Dziadek obowiązkowo w każdy piątek ma dla nich przygotowaną paczkę. W paczce owej znajdują się przeważnie owoce, słodycze i jakiś deserek typu "Danio".
Dziadek oczywiście pamięta, że łupieże lubią "michałki", ale tylko białe (taka fanaberia:P), że winogrona mają być zielone a czekolada koniecznie gorzka!
I chociaż Dziadek ojcem nie był wzorowym, bo średnio interesował się problemami swoich dzieci, to jako dziadek sprawdza się całkiem nieźle.
Moje dzieci są o tyle biedne, że kompletnie nie znają instytucji babci. Obie umarły na długo przed ich urodzeniem. Dziadek, jak wiadomo babci nigdy nie zastąpi, ale jestem bardzo wdzięczna mojemu Ojcu za wszystkie te starania, za serce i za miłość, które okazuje moim dzieciom.
Wiem, że zawsze mogę na Niego liczyć...
Dziękuję, Tato:)
takie drobnostki sprawiają że docenia się własnego ojca, nawet gdy kiedyś nie do końca się sprawdzał.
OdpowiedzUsuńJako ojciec nie miał dla nas za dużo czasu. Teraz czasu ma więcej, może więc bardziej zadbać o wnuki:)
UsuńU mnie też dziadek nr. 1 w rozpieszczaniu :-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńAle super takie paki ;)
OdpowiedzUsuńCzasami dorzuca do tego bajkę na dvd, albo jakąś małą zabaweczkę:)
Usuń