Dzisiaj był dzień pod wezwaniem karuzel:) Generalnie, gdzie się człowiek nie obejrzał, tam czyhała już jakaś karuzelowa atrakcja. Na nasze szczęście większość dla dzieci w wieku mocno szkolnym:)
Nikodem skusił się na pływanie w kuli:) Jedyne 12 zł za pięć minut! Lenka też bardzo chciała, ale przestraszyła się wdmuchiwania powietrza do wnętrza kuli i pozostała przy tradycyjnej trampolinie - dycha za 5 min..
Potem zaliczyliśmy koncert na rynku i obowiązkowe żarcie gofrów. Łupieże już ledwo przebierały nogami, ale twardo tańczyły i śpiewały:)
Do domu wracali ciągnąc nogę za nogą:
A mi udało się nabyć piękną sadzonkę lawendy, którą od razu umieściłam w nabytej w dniu wczorajszym skrzyneczce:) Pasuje jak ulał!
Ja też byłam na tej ostatniej karuceli keidyś, co jest na zdjęciu, ale tylko raz i drugi nie pójdę :)
OdpowiedzUsuńkaruzeli*
UsuńTeż bym na to dobrowolnie nie wsiadła:P
Usuńgofromania najlepsza:))) skrzyneczka obledna, tez chce taka!!!!!! ;P
OdpowiedzUsuńOd razu mnie urzekła:) A 28 zł to nie taka znowu wygórowana cena za takie cudeńko!
UsuńJak się bawić to na całego! Pierwsza fotka wywołała u mnie gęsią skórkę. Mam lęk wysokości, więc nawet fotki robią na mnie wrażenie.
OdpowiedzUsuńMi też się robi niedobrze od samego patrzenia:D
Usuńuwielbiam wesole miasteczka:)
OdpowiedzUsuńJa też chce na takie karuzele!
OdpowiedzUsuń