Uwielbiam takie sytuacje:
Gdzieś na ulicy, czy też w sklepie strofuję swoje dzieci. Obok przechodzi stateczna Pani (dużo rzadziej Pan) w średnim wieku i nieświadoma zagrożenia ze słodkim uśmiechem na ustach wygłasza nieśmiertelną, niby żartobliwą, uwagę:
- Jak nie będziesz słuchał/a mamy, to zabiorę Cię ze sobą do domu:)
O ile Lenka reaguje na takie teksty tak, jak większość dzieci, czyli płaczem i przytuleniem do mamy, o tyle Nikodem lubi natrętnego przechodnia skutecznie przepłoszyć.
Łapie mianowicie delikwentkę za rękę i spokojnie oznajmia:
- No dobra, ale najpierw pójdziemy na plac zabaw!
Mina starszej Pani jest naprawdę bezcenna:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz