Dzisiaj było jeszcze ładniej, niż wczoraj. Wprawdzie po południu zaczął wiać chłodny wiaterek, ale do obiadu dzieciaki ganiały po dworze w samych bluzach. Generalnie większość niedzieli spędziliśmy na świeżym powietrzu. Łupieże były wniebowzięte:)
W przerwie obiadowej Nikodem oglądał bajki, a Lenka uskuteczniała prace twórcze, tzn. obrysowywała na kartce swoje dłonie, stopy i wszelkie możliwe kubeczki. Potem te dzieła skrzętnie wycinała. Warsztat pracy był świetnie przygotowany - tzn, wokół Lenki panował artystyczny pierdzielnik a durny kot robił za pomocnika. Nie pojmuję tylko, po jaką cholerę w ten cały bajzel został przyciągnięty odkurzacz, ale ja się pewnie na sztuce nie znam.
Po obiedzie posialiśmy jeszcze rzeżuchę do dwóch doniczek (w pirackiej jest chwast Nikodema, w krówce - Lenki). Obficie ją podlaliśmy, ustawiliśmy doniczki na parapecie i znowu pognaliśmy na słoneczko:) I tak nam minęła niedziela. A jutro niestety znowu poniedziałek...
Niestety poniedziałek już dziś :( Chyba mam z tego powodu depresję:(( Fajne doniczki :))
OdpowiedzUsuń