I zaczynamy tydzień od nowa:)
Pobudka o 6.00 rano (dobrze, że już widno o tej porze, zupełnie inaczej się wstaje), szybkie szykowanie dzieciaków i pędem do przedszkola. A zaraz potem do pracy.
Wprawdzie nie cierpię poniedziałków, ale dzisiaj przynajmniej cały dzień świeciło słoneczko, więc człowiek od razu jakoś tak bardziej optymistycznie nastawiony do życia:)
Dzień w pracy minął szybko. Przy odbiorze łupieży z przedszkola dowiedziałam się, że Lenka trochę kaszle - posiedzenie na balkonie dało widocznie efekty:(
U Nikodema tradycja - śniadanie nie zjedzone, obiad nie zjedzony, jogurt, jabłko i ciasto na podwieczorek zjedzone. Czyli wszystko w normie:) Dostałam jeszcze do podpisu zgodę na wyjście Syneczka w piątek do kina na "Piękną i Bestię" za całe 17 polskich złotych i mogliśmy udać się do domu - rzecz jasna okrężną drogą i w żółwim tempie:)
W domu Nikodem (o dziwo!) zjadł dwa kotlety mielone i dwie parówki na ciepło. Teraz coś tam sobie rysują i malują. Powoli szykujemy się do spania.
Kolejny tydzień rozpoczęty ... a do wiosny coraz bliżej:)))
A ja uwielbiam poniedziałki :-) Dziś u mnie tez było słonecznie, az się chce żyć w takie dni :-)
OdpowiedzUsuń