czwartek, 23 lutego 2012

Chyba jestem nienormalna ...

Od czasu, gdy urodziły się moje dzieci nieustannie mam wrażenie, że popadam w paranoję. Paranoja ta jest wprawdzie częściowo kontrolowana, niemniej jednak rozwija się wraz ze wzrostem moich łupieży. Jest to mianowicie nieustanny lęk o zdrowie i życie moich latorośli.
Paranoja przejawia się (między innymi) następująco:
  • Łupieże schodzą po schodach - w mojej głowie momentalnie pojawia się obraz dziecka spadającego z samego szczytu schodów i skręcającego kark,
  • Łupieże idą chodnikiem, zbliżamy się do ulicy - przed oczami od razu staje mi widok pędzącego samochodu i mojego dziecka wpadającego prosto pod jego koła, kurczowo trzymam potwory za ręce i z duszą na ramieniu przekraczam ulicę,
  • Łupieże się kąpią - jak durna kwoka siedzę pod wanną, pilnując, żeby jedno drugiego nie utopiło, żeby któreś nie zachłysnęło się wodą, żeby się nie poślizgnęło w wannie, żeby  Bóg wie co jeszcze nie...
  • Łupieże idą na plac zabaw - no to już w ogóle tragedia - karuzela kręci się za szybko, huśtawka buja się za wysoko, włażenie na drzewo niechybnie skończy się złamaniem nogi, albo czymś gorszym!
Po prostu obsesja. Całą siłą woli powstrzymuję się przed nieustannym strofowaniem i ostrzeganiem łupieży. Wiem, że muszę dać im swobodę, muszę pozwolić im poznawać świat, popełniać błędy i wyciągać konsekwencje z podejmowanych decyzji. Doskonale zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę i walcząc zaciekle ze swoim instynktem kwoki, pozwalam im na to wszystko.
Oczywiście mam świadomość tego, że nie uchronię moich dzieci przed wszystkimi okropnościami tego świata i że z biegiem czasu będą potrzebowały coraz więcej swobody, ale nie jestem w stanie przestać myśleć o tych wszystkich zagrożeniach czyhających na moje dzieci. Przeraża mnie świadomość, że im więcej swobody, tym więcej zagrożeń i tym więcej moich zmartwień.
Wczoraj nie mogłam zasnąć, próbowałam się wyciszyć i przestać myśleć o wszystkim, zapomnieć i zasnąć. Jak za starych, dobrych czasów, kiedy człowiek nie martwił się niczym i za nic nie był odpowiedzialny:) Nic z tego! Uświadomiłam sobie, że odkąd na świat przyszły moje dzieci, wszystko się zmieniło, teraz już zawsze będę miała się o co martwić i sen z powiek spędzać mi będzie tysiąc dwieście problemów na dzień - brak apetytu,  nadmierny apetyt,  krzywy zgryz, krzywy kręgosłup, zbyt niska waga, płaskostopie, problemy w przedszkolu, problemy w szkole i tysiąc innych rzeczy. Zrozumiałam, że do końca życia nie uwolnię się od lęku o moje dzieci.

1 komentarz:

  1. Moja mama ma dokładnie tak samo jak Ty :-) Ja z kolei zupełnie odwrotnie - uważam, że jak dziecko upadnie, to następnym razem będzie bardziej uważać. Pozwalam im biegać, skakać, wspinać się po drabinkach i zauważyłam, że im więcej im pozwalam, tym bardziej one się pilnują. Boją się przekroczyć pewnych granic. Oczywiście bez przesady, na chodniku ich pilnuję, bo zderzenie z autobusem to nie upadek z drabinek :-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Drukuj