Przybywam po łupieże do przedszkola. Tradycyjne pytanie:
- Nikodemku, zjadłeś obiadek? Co dzisiaj było?
Potomek mój zadowolony, dumny z siebie, jak paw, odpowiada bez zająknięcia:
- Mamusiu, dzisiaj zjadłem wszystkie dania!!!
Oooooo, jakaś nowość! Coś mi się nie chce wierzyć, więc ponawiam pytanie:
- A co było?
- Same pyszności, Mamusiu! Był rosołek i kotlet mielony i ziemniaki. Ziemniaki zjadłem prawie wszystkie!
Hmmmm, w konsumpcję rosołu i kotleta mielonego nawet jestem skłonna uwierzyć. Ostatnio ma fazę właśnie na rosół, a kotlety mielone to właściwie jedyne mięso, jakie przyswaja.
Na nieszczęście dla Nikodema odzywa się Pani Dyrektor:
- A ja widziałam, że na obiad była dzisiaj zupa pieczarkowa i makaron z sosem pomidorowym. Ale może Ty, Nikodemku byłeś na obiedzie w jakimś innym przedszkolu???
Potomka mi zatyka i szybo zmyka do szatni. Kiwamy z Panią Dyrektor głowami z politowaniem:)
Wychodzimy z przedszkola, Nikodem mówi cichutko:
- Mamusiu, przepraszam, że Cię oszukałem. Chciałem, żebyś była zadowolona.
Hahaha, mój codziennie mówi że była zupa owocowa :-) Tak się zastanawiam czy on czasem nie myśli o kompocie :-)
OdpowiedzUsuńPunkt + za uszczęśliwienie mamy. Punkt - za małe kłamstwo. No i bilans wychodzi na "0". :)
OdpowiedzUsuńOPL