Jutro Nikodem wybiera się na przedszkolną wycieczkę do skansenu w Maurzycach. Skansen ten skupia domy, zagrody, budynki gospodarskie, wiatraki i kościoły typowe dla Księstwa Łowickiego z XIXw. Myślę, że będzie to bardzo pouczająca wycieczka.
W programie imprezy jest również wizyta u garncarza, gdzie dzieciaki będą mogły spróbować swoich sił w lepieniu garnków i misek z gliny. Po cichu liczę na nowy gadżet do kuchni:)
Dzieciaki mają wprawdzie zapewnione wyżywienie, ale Panie prosiły o zapakowanie dodatkowego prowiantu w postaci jakiegoś soczku i kanapek. Wiadomo - na świeżym powietrzu człowiek nabiera apetytu.
No właśnie: kanapki! Na pytanie o prowiant na drogę Nikodem poprosił o zapakowanie suchych bułek.
- Ale Nikodemku, może chociaż z masełkiem te bułeczki? - próbuję przekonać opornego potomka.
- Nie, Mamusiu, suche bułki wystarczą! I wezmę sobie soczek!
Rany Boskie, co za dziecko...
Hi hi jak mój syn dosłownie z tym ze on woli samo masło bez chleba:-p
OdpowiedzUsuńNooooooo, to jeszcze lepszy gigant:)))
OdpowiedzUsuń