Średnio zadowolona, wyniosłam się z balkonu. Po 15 minutach wróciłam jednak, bo odgłosy koszenia jakoś do mnie nie docierały. Zaintrygowana nieco, zaczęłam przyglądać się poczynaniom panów kosiarzy.
Najpierw bez zbytniego pośpiechu wypalili sobie po papierosie. Zrobili krótki obchód terenu. Usiedli na przeznaczonej do koszenia trawce i wyjęli kanapki. Posilali się zgodnie i zapamiętale przez ponad pół godziny. Wiadomo przecież nie od dzisiaj, że jedzenie w biegu bardzo szkodzi na żołądek:)
Po śniadaniu obowiązkowo znowu wypalili po papierosie. Następnie nieco się ożywili i zaczęli chyba opracowywać strategię koszenia (jak zrobić, żeby się nie narobić!). Planowanie to trwa już dobrą godzinę i nic nie wskazuje na to, że miałoby się rychło zakończyć!
Może zaczniemy od tej strony... |
A może jednak od tamtej... |
To trzeba tak zrobić by się nie narobić, więc panowie kombinują, a Ty dzięki temu możesz nacieszyć się ciszą.
OdpowiedzUsuńHahaha dobre:) no cóz w życiu nie można być nadgorliwym:-p
OdpowiedzUsuń