Wczoraj na placu zabaw spotkałam dawno niewidzianą koleżankę. Koleżanka ta ma córkę, która w tym roku kończy 6 lat. Od września uczęszcza do zerówki w katolickiej szkole, która w moim mieście uchodzi za wylęgarnię geniuszy. Trochę chyba na wyrost, bo osobiście uważam, że poziom nauczania w "księżej" szkole nie odbiega zbytnio od poziomu w placówkach państwowych.
Koleżanka owa podzieliła się ze mną pewną rewelacją. Otóż większość dzieci w grupie jej córki uczęszcza na korepetycje! I to dosłownie ze wszystkiego: nauka pisania i czytania, sylabizowanie, matematyka, język angielski, korepetycje z koncentracji uwagi i inne temu podobne.
Śmiech pusty mnie ogarnął i nie bardzo chciało mi się w to wierzyć. Jednak wygląda na to, że taka właśnie jest dzisiejsza rzeczywistość. Wyścig szczurów już od przedszkola. Niektórzy "ambitni" rodzice posyłają na korepetycje już trzyletnie dzieci. Koszmar!
Czy nie wystarczy, że zmusza się dzieci do wcześniejszego rozpoczynania edukacji w szkole??? Trzeba jeszcze mordować maluchy korepetycjami??? Dokąd ten świat zmierza? Kiedy te biedne dzieci, w natłoku obowiązków i przymusowej nauki mają znaleźć czas na zabawę? Wychodzi na to, że beztroska zabawa nie jest już nieodłącznym atrybutem dzieciństwa. W dzisiejszych czasach już chyba w ogóle nie ma czasu na beztroskie dzieciństwo. Korepetycje od przedszkola i praca do 67 roku życia! Pozostaje tylko współczuć naszym biednym dzieciom. Wyścig szczurów trwa!
Korepetycje od przedszkola???? Kurcze a co robią rodzice? Przecież takie rzeczy ćwiczy się z dziećmi w trakcie zabawy. Kurcze my nawet w samochodzie uczymy się kształtów i kolorów (na znakach), czytania na witrynach sklepowych i masy innych rzeczy. Liczymy wszystko od schodów po ilość klocków na podłodze, angielskiego uczymy się "przy okazji", bo każde słówko czy zdanie można powiedzieć po polsku i zaraz po angielsku. I nie mam tu na myśli wychowywania małego geniusza, tylko normalny czas dzieci spędzony z rodzicami. Niestety dzisiaj większość woli posadzić malucha przed TV i mieć "wychowywanie" z głowy.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, mam wrażenie, że dzisiejsi rodzice nie garną się do spędzania czasu z dziećmi. Wolą zapłacić i mieć dziecko z głowy. A przecież chyba każdy z nich opanował program edukacji przedszkolnej. Potrafi czytać, pisać i zliczyć do dziesięciu. I tak jak mówisz, wiedzę można przekazywać dziecku w każdym momencie, podczas spaceru, zakupów czy jazdy samochodem. Wystarczy odrobina wyobraźni.
Usuńwspolczuje takim dzieciom rodzicow z przerosnieta ambicja:((
OdpowiedzUsuń