Odrabiam pilnie moją wczorajszą niedyspozycję:) Wzięłyśmy się z Lenką za lepienie pierogów. Chciałam zagonić też Nikodema, ale stwierdził kategorycznie, że pierogi to On będzie co najwyżej jadł, a nie lepił:P
Na szczęście Tata się zlitował i zagniótł nam ciasto - szybko, porządnie i profesjonalnie (nie ma to, jak silny facet w kuchni!).
Lenka dzielnie radziła sobie z lepieniem i wyszło nam tego towaru naprawdę sporo. Nieskromnie muszę przyznać, że pierożki wyszły nam rewelacyjne, po prostu niebo w gębie:)))
dobrze że ja po obiedzie :) haha
OdpowiedzUsuńja miałam jutro robić takie pierożki smażone z makiem ale nigdzie maku w puszce nie ma gotowego ech a nie mam teraz jak z tymi mymi choróbkami latac i szukac no :(
U mnie w sklepach też cały mak wykupiony:D
UsuńAle pierogi z makiem? Szczerze mówiąc pierwsze słyszę:). Co do maku w sklepach, ja omijam go szerokim łukiem bo nie lubię, ale moja mama też właśnie narzekała, ze maku jak na lekarstwo w sklepach.
UsuńJa też nigdy nie jadłam.
UsuńJa na kilku blogach widziałam właśnie pierożki z makiem, ale te Lenki z pewnością pyszniejsze ;)
UsuńWesołych Świąt i bogatego Gwiazdora ;)
Wspaniały pomocnik :-) prawdziwy skarb!
OdpowiedzUsuńPięknie lepiła pierożki:)
Usuńrośnie Ci pomocnica w kuchni :) ja właśnie skończyłam sałatkę (prawie - jeszcze mi ziemniaki stygną ;) )
OdpowiedzUsuńHa, sałatka! Wiedziałam, że coś jeszcze muszę zrobić:D
Usuńa jakie miały wyjść skoro taki pomocnik w kuchni. Na pewno pychota!
OdpowiedzUsuńzdrowych pogodnych szczesliwych i radosnych swiąt :) a pomocnik pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuń