Trochę odżyliśmy:) Łupieżom wrócił apetyt i zażądały dzisiaj na obiad placków ziemniaczanych. Jak zrobić placki ziemniaczane każdy chyba wie. Wystarczy kilka ziemniaków i kawałek cebuli, które należy zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Przy czym cebulę należy trzeć w głębokiej konspiracji, żeby łupieże pod żadnym pozorem nie zauważyły tego dodatku, bo już cholery nie zeżrą!
Do takiej mamałygi dodajemy jajo, trochę mąki i mieszamy aż do uzyskania dosyć zwartej konsystencji. Solimy i pieprzymy do smaku - to również należy robić w tajemnicy!
Nakładamy łychą na mocno rozgrzany tłuszcz, przypłaszczamy ładnie, żeby nie były za grube i smażymy z obu stron na złoty kolor. Ot i cała filozofia.
Łupieże placki ziemniaczane zżerają zawsze z dużą ilością cukru.
Przy okazji dzisiejszej konsumpcji placków Nikodem odkrył pewną zasadę, którą usłyszałam wykrzyczaną z pokoju będąc w kuchni i smażąc kolejną porcję placków:
- Mamoooooooooooooo! A wiedziałaś, że nie można studzić placków ziemniaczanych dmuchaniem! Bo wtedy cały cukier wypada z talerza!
No nic tylko ubić gada! A tak całkiem przy okazji powiem Wam, że nie cierpię placków ziemniaczanych. Miłej niedzieli:)
"zżerają" hehe ;D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam placki pod każdą postacią ;)
Ja też - wszystkie, poza ziemniaczanymi:P
Usuńteż nie przepadam
OdpowiedzUsuń:)
Usuńhahahha :) No to się dowiedziałam jak nie studzić placków :) niezły jest ten Twój synio :)
OdpowiedzUsuńPamiętaj, nie dmuchaj na placki:)))
UsuńJa lubię od czasu do czasu, ale dobrze wysmażone:)
OdpowiedzUsuńbardzo lubie ale na duzych oczkach nie próbowałam robić... trzeba sobie po dogadzać trzeba zrobić hehe
OdpowiedzUsuńMmm pycha i dobrze ze wracacie do zdrowia
OdpowiedzUsuńUwielbiam i też za dziecka jadlam z cukrem.
OdpowiedzUsuńŚrednio lubię, ale po węgiersku, wielkiego placka uwielbiam. A kalorii full, więc potrawa rzadko gości na moim stole
OdpowiedzUsuń