Od jakiegoś już czasu królują u nas zabawy z kocykiem.
Oczywiście najwięcej radości sprawia najbardziej znana i lubiana wersja a kuku.
Nie ma znaczenia czy pod kocykiem jest Mati czy mama. Czy nawet ktoś inny. Ważne, żeby było a kuku.
Śmiech na całego.
Lekka wersja przewiduje przykrycie tylko oczek.
Ta, wymagająca większego zaangażowania od Mateuszka- przykrycie kocykiem całego ciałka.
Najlepiej w pozycji siedzącej i dużym kocykiem.
Wtedy mój synek macha rączkami i wydaje głosy jak uuuuu. Może on straszy w ten sposob?
Kocyk wykorzystujemy również do innej zabawy, odkrytej przypadkowo podczas pobytu u dziadków.
Najlepiej jeśli w zabawie uczestniczy więcej dorosłych osób, jest wtedy śmieszniej.
Bierzemy ulubiony kocyk dziecka i dajemy mu na chwilę do zabawy. Następnie kocyk zabieramy i przykrywamy się nim, np leżąc. Mówimy wtedy coś w rodzaju "ooo jaki fajny kocyk, jak wygodnie pod kocykiem, muszę się cała przykryć kocykiem".
Mati z reguły w tym momencie obserwuje sytuację. Gdy już jesteśmy kocykiem przykryci, druga osoba mówi do dziecka "zobacz Twój kocyk, zabierz mamie/tacie/babci/dziadkowi kocyk".
U nas wtedy Mati ruszał po swój kocyk. Zabawa była przydatna w momencie kiedy uczył się raczkować i bał się ruszyć do przodu. Kocyk go skutecznie mobilizował. Najśmieszniejsze jednak następowało w momencie odbierania. Gdy udało mu się zabrać kocyk to sam się próbował nim nakryć, tak jak wcześniej robiła to osoba, która mu kocyk zabrała.
Zabawę powtarzamy kilka razy, dopóki dziecko się nie znudzi. Nie wiem jak u innych, u nas było śmiechu co niemiara. Nie jeden raz popłakałam się do łez.
Mati uwielbia też wszelkie wachlowania, falowania kocykiem tuż obok niego. Lubi jak materiał delikatnie mizia go po nóżkach, rączkach i główce.
Dziś także spróbowaliśmy się w kocyku poturlać i także ta zabawa okazała się fajna.
Często też kładziemy się oboje pod kocykiem w ciągu dnia. Podnoszę wtedy koc na rękach tworząc nad nami coś w rodzaju baldachimu. Pokazuję Mateuszkowi wtedy rysunki jakie są na materiale. Przygląda się z fascynacją. Warto do takiej zabawy wybrać kocyk dość cienki, za to wzorzysty.
Poza kocykiem dość często próbujemy zabaw z grającymi, dzwoniącymi i grzechoczącymi zabawkami.
Bez większego wysiłku można takie wykonać w domu.
My coś takiego zrobiliśmy do dzisiejszej zabawy.
Wystarczy wziąć pusta plastikową butelkę i wsypać do środka, np: ziarna fasoli, makaron, małe kamyczki, ryż. Bądź cokolwiek nam przyjdzie do głowy. Jedyne o czym musimy pamiętać to o dobrze dokręconej nakrętce, tak aby zawartość nie wysypała się ze środka.
Butelkę można również lekko zgnieść, co umożliwia dziecku łatwy chwyt. Wersja z butelką nie poddaną torturom z pewnością sprawia trochę trudu i tym samym ćwiczy rączki maluszka.
Tak naprawdę od Was zależy jak będzie ta zabawa wyglądać. Możecie pałeczkę zostawić dziecku i niech to ono decyduje jak się zabawi. Ale możecie także co nieco podpowiedzieć. Np. uderzając butelką o kolano, o drewniany przedmiot czy o ścianę.
Post powstał w ramach cyklu Kreatywne wakacje z dzieciakami. Z naszej strony to już ostatni wpis, ale do końca sierpnia pozostałe dziewczyny jeszcze we wtorki i w piątki będą podawały Wam swoje pomysły.
Ja dziękuję za zaproszenie do zabawy, było bardzo fajnie :)
Teraz możemy udać się na zasłużone wakacje :)
Cudny uśmieszek:))
OdpowiedzUsuńSłodziak mały ;)
OdpowiedzUsuńMój synek do dzisiaj uwielbia zabawę butelkami:))
OdpowiedzUsuńMoja Duśka ma 5 lat i nadal lubi takie chowanie się pod kocykiem... albo szaleństwa z prześcieradłem gdy to próbuję rozścieli jej łóżko.
OdpowiedzUsuńU nas zabawa z butelką została odkryta przypadkowo przez Wiki, kiedy sama ją dostrzegła i od tego momentu bardzo często towarzyszy jej w zabawach. Nie wpadłam na pomysł wsypania czegoś do środka, muszę wypróbować:-)
OdpowiedzUsuńi dla starszego najlepsza ale wyższy etap "mamo szukaj mnie"
OdpowiedzUsuńMoja Natalka uwielbiała się bawić butelką po Coca-Coli;)Stawiała ją, ale ona ciągle sie przewracała;)
OdpowiedzUsuńFajnie się bawicie!
Cudnie:)
OdpowiedzUsuń