Moje dzieci:
-uświadomiły mi, że można być śmiertelnie zmęczonym na hasło "sprzątamy zabawki" a za pięć sekund tryskać niespożytą energią na hasło "idziemy na plac zabaw",
- pokazały, że humor człowieka może zmienić się diametralnie w przeciągu dosłownie chwili bez powodu, bez przyczyny i w ogóle ot tak,
- przekonały, że: jeżeli lubię szczypiorek to można mi go dodawać dosłownie do wszystkiego - do ziemniaków, do parówek na ciepło, do tostów, do sałatki owocowej (yyyyyyyyyy),
- równie sugestywnie przekonały, że jeżeli nie chcę czegoś zjeść, to po prostu tego nie zjem! I nie pomogą tutaj żadne prośby, ani tym bardziej groźby, żadne fikuśne dania, słoneczka na kanapeczkach, serduszka z ziemniaczków ani żadne inne dyrdymały,
- nauczyły mnie wstawania przed wschodem słońca i czerpania radości z pierwszego, porannego śpiewu ptaków - hmmmmmmm, no może nie do końca:)
- pokazały, że można zachwycić się leżeniem przy otwartym balkonie i patrzeniem na strugi płynącego deszczu,
- i uświadomiły, że w czasie burzy w szafie można upchnąć cztery osoby i mimo, że, jak mawiał Kłapouchy: "trochę tu ciasno, ale przytlniasto" i tak jest fajnie:)
Moje dzieci - mimo, że czasami mocno mnie wkurzają, kocham najbardziej na świecie...
Jak ty nie kochać.
OdpowiedzUsuń...bo dzieci to niekończące się zaskakujące doswiadczenia ;)))
OdpowiedzUsuńzgadzam się:)
Usuńskąd ja to znam???
OdpowiedzUsuńNo pięknie to Mamo opisałaś! Tak, dzieci uczą, każdego dnia...
OdpowiedzUsuńto z szafą mnie rozbawiło moje córy to różnie z jedzeniem mają ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńNo jakże ich nie kochać:)
OdpowiedzUsuńcudne są!
OdpowiedzUsuńcudnie napisane:)
OdpowiedzUsuńBo sa cudowne:) jak ich nie kochać:).
OdpowiedzUsuńtrafiłam tu przypadkiem, ale fajnie się Ciebie czyta, więc będę zaglądać częściej :_)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam:)))
Usuńpięknie to napisałaś ;) z tą szafą u nas jest podobnie :P boimy się burzy choć Maksiu twierdzi, że mnie będzie przed nią bronił hehe
OdpowiedzUsuń