Faktem jest, że dzisiaj pani nieco przesadziła, bo poza dwiema stronami w zeszycie jest jeszcze do zrobienia pół strony w ćwiczeniach i dwa zadania z matematyki! Taka ilość pracy domowej mogłaby zniechęcić każdego.
Nikodem wciąż wymyśla nowe problemy: a to ręka Go rozbolała, a to ołówek się złamał, a to pić Mu się chce, a to Lenka przeszkadza, a to to, a to tamto...
W zasadzie wcale Mu się nie dziwię. Ale godzina już późna, a my z lekcjami w lesie. Nikodem po raz kolejny stwierdza, że "należy Mu się przerwa, bo już dużo zrobił"...
Na szczęście matematyka idzie Mu przeważnie błyskawicznie - to po mamusi, matematykę kocham od zawsze! - więc jest szansa, że nie będziemy siedzieć nad lekcjami do północy:)
Faktycznie może za dużo zadała.
OdpowiedzUsuńJej ale pięknie pisze!!! Kiedy mój tak pieknie będzie, ach juz się nie mogę doczekać.
OdpowiedzUsuńpowodzenia ;) ja to bym zaczęła od matematyki, bo nie mam ścisłego umysłu :P
OdpowiedzUsuńbiedulek, tak go wymęczą w tej szkole :/
OdpowiedzUsuńdzieci w domu powinny mieć juz spokój
pieknie pisze jak na chłopca. powaznie:)
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem... Kaligrafia to to nie jest:)
UsuńI jak poszło? Do której męczyliście się?
OdpowiedzUsuńOj, zeszło nam się prawie do dwudziestej, ale daliśmy radę:)
Usuńda radę i tak czasami nawet dzieci nie maja nastroju niestety szkoła to czas gdzie dziecko już musi ech
OdpowiedzUsuńŁadnie pisze;)
OdpowiedzUsuńno to poszalała. mi też by się nie chciało :)
OdpowiedzUsuń