Upiekłam domowe ciasto:) Z truskawkami. O tej porze roku truskawki nadają się tylko i wyłącznie do przerobienia na ciasto (ewentualnie na kompot).
Przyznam się szczerze, że ciasta piekę bardzo rzadko, bo ze słodyczy zdecydowanie preferuję schabowe! Przepis na placek z owocami wzięłam sobie stąd: http://www.mojewypieki.com/przepis/proste-i-szybkie-ciasto-z-owocami .
Ciasto wyszło dosyć gęste i miałam problemy z przełożeniem go do formy. Było go także mało i bałam się, że będzie klapnięte, ale pięknie wyrosło w piekarniku!
Placuszek był naprawdę pyszny i wbrew wszelkim regułom żywienia zniknął jeszcze przed obiadem:) Polecam przepis!
Lenka-Niki
O wszystkim i o niczym. O rzeczach ważnych, mniej ważnych i tych zupełnie błahych. Zapiski z codziennego, beztroskiego życia moich diabelskich łupieży: Lenki i Nikodema. "Dzieci najuważniej słuchają, kiedy mówi się nie do nich" — Eleonora Roosevelt
piątek, 2 maja 2014
sobota, 26 kwietnia 2014
A tylko spróbujcie...
Dzisiaj pada od samego rana. Łupieże przyzwyczajone przez ostatnie ciepłe dni do ciągłego przebywania na świeżym powietrzu kompletnie nie mogą sobie znaleźć miejsca w domu. W końcu ubieram Ich w płaszcze przeciwdeszczowe i kalosze i pozwalam wyjść na dwór.
Przed wyjściem przestrzegam jeszcze:
- A tylko spróbujcie mi się zmoczyć od stóp do głów!!!
Łupieże zgodnie odkrzykują:
- Dobrze Mamusiu, spróbujemy!
I już Ich nie ma:)
Przed wyjściem przestrzegam jeszcze:
- A tylko spróbujcie mi się zmoczyć od stóp do głów!!!
Łupieże zgodnie odkrzykują:
- Dobrze Mamusiu, spróbujemy!
I już Ich nie ma:)
niedziela, 6 kwietnia 2014
W teatrze
Wybraliśmy się dzisiaj do teatru. Na przedstawienie dla dzieci pt. "Złota kaczka i duch starego zamku" w wykonaniu łódzkiego teatru Picolo.
Muszę się przyznać, że pierwszy raz byłam z dzieciakami na przedstawieniu teatralnym i zastanawiam się właśnie, dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej... Zabawa była znakomita:)))
Łupieże były oczywiście zachwycone. Zarówno samym przedstawieniem, jak i zabawami i konkursami, które po nim nastąpiły. A na dokładkę przy wyjściu miłe panie rozdawały wszystkim dzieciom naklejki i balony:)
Impreza ta była inauguracją nowego projektu w moim mieście - "Akademia Rodzica". Inicjatorem akcji jest urząd miasta a partnerują mu wszystkie miejskie instytucje związane z edukacją i oświatą - kinoteatr, miejski ośrodek kultury, państwowa szkoła muzyczna, biblioteka miejska, ośrodek sportu i rekreacji, poradnia psychologiczno-pedagogiczna i kilka innych.
W ramach akcji mają być organizowane różne imprezy - wykłady, warsztaty rodzinne, poranki muzyczne, rodzinne zajęcia sportowe, konsultacje specjalistów itp.
Widzę, że moje miasto zaczęło w końcu stawiać na najmłodszych:) Mam nadzieję, że projekt rozwinie się zgodnie z zapowiedziami i jeszcze nie raz skorzystamy z oferty "Akademii Rodzica"...
Muszę się przyznać, że pierwszy raz byłam z dzieciakami na przedstawieniu teatralnym i zastanawiam się właśnie, dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej... Zabawa była znakomita:)))
Łupieże były oczywiście zachwycone. Zarówno samym przedstawieniem, jak i zabawami i konkursami, które po nim nastąpiły. A na dokładkę przy wyjściu miłe panie rozdawały wszystkim dzieciom naklejki i balony:)
Impreza ta była inauguracją nowego projektu w moim mieście - "Akademia Rodzica". Inicjatorem akcji jest urząd miasta a partnerują mu wszystkie miejskie instytucje związane z edukacją i oświatą - kinoteatr, miejski ośrodek kultury, państwowa szkoła muzyczna, biblioteka miejska, ośrodek sportu i rekreacji, poradnia psychologiczno-pedagogiczna i kilka innych.
W ramach akcji mają być organizowane różne imprezy - wykłady, warsztaty rodzinne, poranki muzyczne, rodzinne zajęcia sportowe, konsultacje specjalistów itp.
Widzę, że moje miasto zaczęło w końcu stawiać na najmłodszych:) Mam nadzieję, że projekt rozwinie się zgodnie z zapowiedziami i jeszcze nie raz skorzystamy z oferty "Akademii Rodzica"...
wtorek, 18 marca 2014
Laurka dla Dziadka
Łupieże produkują laurki dla Dziadka z okazji imienin. Nikodem, jak zwykle, bazgrze coś na szybko. Lenka w skupieniu od pół godziny zastanawia się co narysować.
- Mamo, a co Dziadek lubi najbardziej? Ucieszy się, jak Mu narysuję kwiatki? Albo może serduszko... Albo motylka...
Na to pouczającym tonem odzywa się Nikodem:
- Lenka, nie przejmuj się, narysuj cokolwiek. Dorośli i tak zawsze mówią, że to piękne, choćbyś nie wiem co i jak namazała!
Wujek Dobra Rada się znalazł!!!
- Mamo, a co Dziadek lubi najbardziej? Ucieszy się, jak Mu narysuję kwiatki? Albo może serduszko... Albo motylka...
Na to pouczającym tonem odzywa się Nikodem:
- Lenka, nie przejmuj się, narysuj cokolwiek. Dorośli i tak zawsze mówią, że to piękne, choćbyś nie wiem co i jak namazała!
Wujek Dobra Rada się znalazł!!!
sobota, 15 lutego 2014
Lego: Przygoda
Wybraliśmy się dzisiaj do kina. Oczywiście na film pt. "Lego: Przygoda". Muszę przyznać, że jest to bardzo sympatyczna produkcja dla dzieci:)
Łupieże, tradycyjnie zaopatrzone w kubeł popcornu, chipsy i soki, z zapartym tchem śledziły perypetie klockowego Emmeta ratującego świat lego przed złym tyranem.
Po kinie odwiedziliśmy Mcdonaldsa, gdzie do zestawów Happy Meal dołączone są durne, plastikowe kubeczki z postaciami z filmu "Lego: Przygoda".
A teraz łupieże siedzą i biedzą się nad złożeniem do kupy zestawu klocków - oczywiście z filmu pt. "Lego: Przygoda".
I co chwilę pytają, czy dzisiaj na pewno nie jest Dzień Dziecka, bo tylu atrakcji jednego dnia dawno nie było:)))
Łupieże, tradycyjnie zaopatrzone w kubeł popcornu, chipsy i soki, z zapartym tchem śledziły perypetie klockowego Emmeta ratującego świat lego przed złym tyranem.
Po kinie odwiedziliśmy Mcdonaldsa, gdzie do zestawów Happy Meal dołączone są durne, plastikowe kubeczki z postaciami z filmu "Lego: Przygoda".
A teraz łupieże siedzą i biedzą się nad złożeniem do kupy zestawu klocków - oczywiście z filmu pt. "Lego: Przygoda".
I co chwilę pytają, czy dzisiaj na pewno nie jest Dzień Dziecka, bo tylu atrakcji jednego dnia dawno nie było:)))
niedziela, 2 lutego 2014
Czytamy metodą sylabową
Do tej pory czytanie nie było najmocniejszą stroną Nikodema. Głównym jego problemem było sylabizowanie i składanie poszczególnych sylab w odpowiedni wyraz. Wszystko zmieniło się, kiedy w drodze kupna nabyłam "Elementarz - czytamy metodą sylabową" wydawnictwa Greg:)
To był strzał w dziesiątkę! Wcześniej niechętnie sięgający po książkę Nikodem, teraz sam przypomina mi o konieczności przerobienia kolejnej czytanki:)
Książka podzielona jest na dwie części. Część pierwsza zawiera prezentacje poszczególnych liter i sylab oraz krótkie teksty do samodzielnego czytania. Kolejne sylaby każdego wyrazu zaznaczone są naprzemiennie kolorem czarnym i czerwonym. Jest tu również miejsce na ćwiczenie pisania literek.
Część druga to dłuższe czytanki dla bardziej zaawansowanych w czytaniu dzieci. Tutaj również sylaby są wyróżnione kolorami, co zdecydowanie ułatwia dziecku płynne czytanie. Całości dopełniają kolorowe ilustracje.
"Elementarz - czytamy metodą sylabową" jest naprawdę godny polecenia. I na dokładkę nie zrujnował mnie finansowo, bo nabyłam go w bardzo przystępnej cenie 16,80 zł:)
Polecam!
To był strzał w dziesiątkę! Wcześniej niechętnie sięgający po książkę Nikodem, teraz sam przypomina mi o konieczności przerobienia kolejnej czytanki:)
Książka podzielona jest na dwie części. Część pierwsza zawiera prezentacje poszczególnych liter i sylab oraz krótkie teksty do samodzielnego czytania. Kolejne sylaby każdego wyrazu zaznaczone są naprzemiennie kolorem czarnym i czerwonym. Jest tu również miejsce na ćwiczenie pisania literek.
Część druga to dłuższe czytanki dla bardziej zaawansowanych w czytaniu dzieci. Tutaj również sylaby są wyróżnione kolorami, co zdecydowanie ułatwia dziecku płynne czytanie. Całości dopełniają kolorowe ilustracje.
"Elementarz - czytamy metodą sylabową" jest naprawdę godny polecenia. I na dokładkę nie zrujnował mnie finansowo, bo nabyłam go w bardzo przystępnej cenie 16,80 zł:)
Polecam!
wtorek, 21 stycznia 2014
Ospa wietrzna
Wczoraj Lenka została w domu z Tatą, bo była jakaś niewyraźna. Dostała wypieków, miała stan podgorączkowy, sporo spała w dzień i ogólnie widać było, że coś jest nie tak:(
Myślałam, że rozbiera Ją zwyczajne przeziębienie. Niestety dzisiaj rano wstała usiana wysypką - głównie na brzuchu i na plecach. Mimo, że medycyny nie kończyłam od razu zdiagnozowałam ospę! Zwłaszcza, że ostatnio panowała w przedszkolu. Wizyta u pediatry potwierdziła moje przypuszczenia. Mamy w domu ospę wietrzną.
Na szczęście Nikodem już tę chorobę dziecięcą przechodził (miał wtedy około 2,5 roku). O dziwo Lenka, która w tym okresie była kilkumiesięcznym niemowlęciem jakoś się wtedy ospą nie zaraziła. Dopiero teraz Ją dopadło.
Ku mojej uciesze krostek ma niewiele. Zlokalizowane są głównie na tułowiu, dodatkowo jedna wykwitła we wnętrzu dłoni i jedna na skroni. Pewnie jutro wysypie się ich więcej, ale na razie nie jest źle:) Najważniejsze, że gardło, oczy i uszy są czyste! Nikodem na przykład miał jedną paskudną krostę w środku ucha. Wiem, że ospa w takich miejscach potrafi być niebezpieczna i prowadzić do poważnych powikłań.
Generalnie samopoczucie mojej córki jest kiepskie, ale znośne. Trochę gorączkuje, jest osłabiona, marudna, nie ma apetytu. Na szczęście sporo śpi w dzień, więc organizm trochę się regeneruje.
Jakoś to chyba przeżyjemy:)
Myślałam, że rozbiera Ją zwyczajne przeziębienie. Niestety dzisiaj rano wstała usiana wysypką - głównie na brzuchu i na plecach. Mimo, że medycyny nie kończyłam od razu zdiagnozowałam ospę! Zwłaszcza, że ostatnio panowała w przedszkolu. Wizyta u pediatry potwierdziła moje przypuszczenia. Mamy w domu ospę wietrzną.
Na szczęście Nikodem już tę chorobę dziecięcą przechodził (miał wtedy około 2,5 roku). O dziwo Lenka, która w tym okresie była kilkumiesięcznym niemowlęciem jakoś się wtedy ospą nie zaraziła. Dopiero teraz Ją dopadło.
Ku mojej uciesze krostek ma niewiele. Zlokalizowane są głównie na tułowiu, dodatkowo jedna wykwitła we wnętrzu dłoni i jedna na skroni. Pewnie jutro wysypie się ich więcej, ale na razie nie jest źle:) Najważniejsze, że gardło, oczy i uszy są czyste! Nikodem na przykład miał jedną paskudną krostę w środku ucha. Wiem, że ospa w takich miejscach potrafi być niebezpieczna i prowadzić do poważnych powikłań.
Generalnie samopoczucie mojej córki jest kiepskie, ale znośne. Trochę gorączkuje, jest osłabiona, marudna, nie ma apetytu. Na szczęście sporo śpi w dzień, więc organizm trochę się regeneruje.
Jakoś to chyba przeżyjemy:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)