Szkolna pielęgniarka wysłała Nikodema na badanie wzroku. Wizyta u okulisty zakończyła się receptą na okulary. Udaliśmy się więc do optyka i z jego pomocą dopasowaliśmy Nikodemowi piękne, niebieskie okularki:)
Nikodem okulary (o dziwo!) nosi bardzo chętnie. Być może jest to zasługa wybranego przez Niego opakowania z Ben10, a być może fakt, że Lenka orzekła, iż w okularach wygląda po prostu zabójczo:) Nieważne. Najważniejsze, że chce w nich chodzić!
Przy okazji muszę zaznaczyć, że łaskawy NFZ dokłada do szkiełek całe 28 zł (po 14 zł na szkiełko)!!! Przy całkowitej cenie okularów ok. 200 zł jest to naprawdę oszałamiająca refundacja! Dodatkowo podkreślić muszę, że dofinansowanie to obejmuje każdą zmianę okularów dla dzieci do lat 18. W przypadku osób dorosłych refundacja przyznawana jest nie częściej, niż raz na dwa lata.
W celu uzyskania dofinansowania należy udać się do oddziału NFZ ze skierowaniem na okulary w celu uzyskania odpowiedniej pieczątki. Całość operacji przebiega bardzo sprawnie (jak na NFZ) i zajmuje około 5 minut. Można powiedzieć, że jest to czysta formalność:)
Nie obyło się jednak bez wypadków. Pewnego pięknego dnia dostałam ze szkoły telefon:
- Dzień dobry, mówi pani taka a taka, jestem Nikodema nauczycielką języka angielskiego. Nikodem właśnie uległ wypadkowi i dlatego do pani dzwonię.
Zmroziło mnie od razu! Pierwsze pytanie, jakie zadałam pani brzmiało:
- Ale żyje???
- O rany, żyje! Tylko ma rozwalone ucho. Kolega Go popchnął i wpadł na kant drzwi. Z ucha leje się krew i chyba jest przecięte na wylot.
Włos zjeżył mi się na głowie, ale jednocześnie odetchnęłam z ulgą, że poszkodowane jest tylko ucho. W razie potrzeby się zszyje!
Od razu wykonałam telefon do Dziadka, który natychmiast pojechał po Nikodema do szkoły. Ja zwolniłam się z pracy i pojechałam również. Nikodem wyglądał, jak po wojnie! Ucho było całe zakrwawione, krew była dosłownie wszędzie - na koszulce, na włosach, na twarzy.
Po przemyciu całości przy akompaniamencie dzikich wrzasków Nikodema: "Nie dotykaj mojego ucha!!!", okazało się, że nie jest tak źle:) Ucho nie było przecięte na wylot, jednak z obu stron widniało spore rozcięcie. Na szczęście obyło się bez szycia!
Okazało się, że z jednej strony ucho przecięły Mu drzwi, a z drugiej zausznik od okularów. Przy tej okazji oprawki okularów powyginały się we wszystkie strony i Nikodem bardzo z tego powodu rozpaczał.
Na szczęście, ku uciesze wszystkich zainteresowanych, optyk szybko i sprawnie "wyklepał" oprawki i doprowadził je do stanu używalności. Wszystko zakończyło się szczęśliwie:) Wprawdzie ucho następnego dnia sporo spuchło, ale już po dwóch dniach wszystko wróciło do normy i Nikodem mógł spokojnie założyć okularki.